sobota, 15 lutego 2014

Rozmowy #7

Rozmowy #7

Dziewczyna spojrzała na mnie z nienawiścią.
- Wiem, że może to się wydawać głupie, ale nie musisz się śmiać.
- Nie śmieję się - odparłam spokojnie. - Ja... Wiem, jak to jest.
- Taak - prychnęła. - I tylko tak przypadkiem okłamujesz mnie, żeby ubarwić sobie opinię. 
Tego już za wiele. Ja nie kłamię. 
NIE KŁAMIĘ.
- Kiedy do Ciebie dotrze, że nie tylko Twoje życie złazi na psy?! - wybuchnęłam.
- Ehm...
- No powiedz! Powiedz, gdzieś mam to, co twierdzisz o moich...
- Ale Lea...
Nie zauważyłam, że wzrok Daisy utkwił w jednym punkcie za moimi plecami.
- Nie masz prawa, nie masz! Nie możesz mnie osądzać, osądzać...
- LEA, ZA TOBĄ!
Odwróciłam się.
Ledwo co uniknęłam dźgnięcia nożem przez zamaskowanego mężczyznę.
Przez moment stałam, jakby mnie zamurowało.
Zapamiętałam jego przenikliwy wzrok i małe, lśniące oczy. Miał tak bladą skórę, że najprościej byłoby porównać ją z papierem, całą obryzganą krwią, z ciemnymi plamami. 
Jego dłonie były...
Wprost nie do opisania.
Miał długie palce, a pazury wielkości małego palca. Cale zżółknięte.
Był ubrany w długi, czarny płaszcz - od stóp, do głów. Ponadto jego szyję opatulał szalik, a jego głowę... Ozdabiała czarna czapka? Nie, to się kupy nie trzyma. Ta czapka była okropna, rodem z horroru - przede wszystkim ze względu na właściciela.
Z transu obudził mnie przeraźliwy krzyk Daisy:
- UCIEKAJMY!
Pociągnęła mnie za ramię, zresztą, Bogu dzięki - co stałoby się, gdyby dziewczyna nie stała przy moim boku i nie pomogła mi uniknąć śmierci?
Tak, śmierci.
Anioły czy matka tak nie wyglądają.
No, chyba, że to anioł śmierci, a Twoją matką jest Kate (zauważam pewne podobieństwo do mojej przyszłej macochy).
Biegłyśmy, ile sił w nogach. Daisy, tak jak w moich mniemaniach, była znakomitą biegaczką.
Szkoda, że krótkodystansową. 
Zdechła na pierwszym skrzyżowaniu.
Kiedy upadała, nie wiedziałam, co się dzieje.
- Dziewczyno, wstawaj!
Upiór przesuwał się w naszą stronę.
- On tu jest!
Spojrzała na mnie.
- Nie mam siły. Ty już biegnij.
A nasz nowy kolega przybliżał się z niesamowitą prędkością.
Jaką decyzję podejmie Lea?
Podpowiem, że to od niej zależy życie dziewczyny.

Mały spoiler ode mnie. Nie wiem czemu, ale dziś mam spoileromanię. xd :3

Dziś bez cytatu, bo muszę natychmiastowo kończyć. :c

Marcela.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz