Rozmowy #10
- Daisy... Daisy! - wołałam rozpaczliwie. Nie odpowiadała. Zero reakcji.
Co ja narobiłam?
Uśmierciłam właśnie osobę, której to ufałam najbardziej, jeśli chodzi o tę planetę.
Płakałam rozpaczliwie.
Podeszła do mnie kobieta.
- Daisy...? - szepnęła, powoli klękając.
Spojrzałam w oczy kobiety.
Miała na sobie marynarkę, starą bluzkę i jeansy, na które nałożone miała kozaki.
Jej czarne, zadbane włosy musnęły twarz dziewczyny.
Jej zielone oczy były przepełnione łzami.
Już po mnie.
Zabije mnie.
Zerknęła na mnie ukradkiem.
- Co się stało?
- Powiem pani, tylko zawieźmy gdzieś Daisy, nie chcę, żeby ona umarła, ona nie może umrzeć, ja sobie sama nie poradzę, znałyśmy się od może godziny, może paru godzin, nie chcę jej stracić, nie chcę, nie chciałam nic zrobić... - krzyczałam jak opętana, wykrzykiwałam chaotycznie zdania. - To ja, niech pani mnie zamorduje, proszę, niech pani mnie zabije, chcę być obok matki, ale nigdy nie będę, będę się smażyć w piekle, a Daisy będzie w niebie, ona mnie uratowała...!
Kobieta chwyciła mnie za ramię.
- Spokojnie, uspokój się - powiedziała spokojnie. - Nie płacz, Daisy trzeba zawieść do szpitala. Szybko.
Otarłam łzy.
- Dobrze.
Wsiadłyśmy w taksówkę. Kierujący autem mężczyzna, gdy zobaczył banknot, przyspieszył - tak, jak go o to prosiliśmy. Jechaliśmy w zawrotnym tempie, a mniej więcej w połowie drogi usłyszałam wdzięczny głos nastolatki;
- Gdzie ja jestem?
♥
ZNÓW BEZ CYTATU.
AVE MOJA MAMA.
Nie mogę się doczekać kolejnej części <333 Bardzo fajnie to piszesz ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Co do tego, że fajnie, to bym dyskutowała, ale mniejsza z tym, dziękuję. ♥
OdpowiedzUsuń