poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozmowy #2

Rozmowy #2

- Kate? - spojrzałam w jej stronę.
- Tak?
- Sp*erdalaj.
Nim do zaręczonych dotarło, co powiedziałam, byłam już w pokoju - bezpieczna. A przynajmniej na chwilę.
Tata dał mi czas tylko na chwilę wytchnienia. Wtargnął do pomieszczenia, a jego mina mówiła, że albo to on wyjdzie z poirytowania, albo to ja już nie wyjdę z  pokoju.
- Nie wiedziałem, że jesteś taką gówniarą! Tak klnąć do właśnej matki...?! Rozwydrzony bachor, tylko tego mi brakowało! - wrzeszczał bez opamiętania. - Skąd się bierze to twoje szczeniackie zachowanie?!
- Zostaw mnie - burknęłam.
- Jeżeli myślisz, że masz nade mną jakąś władzę - zaczął, - to się mylisz! I tak wyjdę za Kate, nie masz tu nic do powiedzenia! I nawet nie marz o tym, że zmienię zdanie, bo będziesz wyjątkowo mocno rozczarowana!
Nie mogłam wytrzymać tych słów.
- Ty naprawdę chcesz całkiem zepsuć moje życie?! Co ty do niej czujesz, dlaczego ją kochasz, wytłumacz mi! - domagałam się.
- Kocham Kate najmocniej, jak tylko można! Nikogo nie kochałem tak, jak ją!
- Czyli już zapomniałeś o matce?!
- Katie jest dla mnie teraz ważniejsza niż jakiś trup!!!
Tego już za wiele.
Za wiele.
- JESTEŚ SKOŃCZONYM DEBILEM. KOCHASZ JAKĄŚ SFRUSTROWANĄ IDIOTKĘ ZAMIAST KOCHAĆ NAJWSPANIALSZEGO TRUPA, KTÓREGO WYDAŁ ŚWIAT!!!
- Jak się odnosisz do ojca?!
- Ojca? OJCA? OJCA?! NIE MASZ PRAWA BYĆ MOIM OJCEM! OJCIEC NIGDY NIE WYDAŁBY MATKI!!!
- Nie wrzeszcz. Co zamierzasz teraz zrobić, hę?
- Ucieknę. Zabiję się. Nie wiem, cokolwiek, żebym nie musiała patrzeć na ciebie i na Kate!
- Taki plan?!
- Tak! Każdy byłby chyba lepszym ojcem od ciebie!!!
Te ostatnie słowa musiały mocno go zdenerwować. Nie, nie zranić. Jak można zranić kogoś bez serca, a jeśli z sercem, to z twardszego materiału niż diament?
- Wiesz co? ZABIJAJ SIĘ. Gówno mnie to obchodzi. Kate jest dla mnie najważniejsza.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Gorszym człowiekiem być nie mogłeś?
Słowa te, niestety, doprowadziły mnie na srogą karę. Po spraniu mnie przez tatę nie wiedziałam, co mnie nie boli.
Mocno zdenerwowany wyszedł, trzaskając drzwiami.
Jak na komendę zaczęłam płakać.
Ale wiedziałam, że nie jestem sama.
Była przy mnie mama. Czułam jej dłoń na ramieniu, a jej wdzięczny głos brzmiał w moich uszach. Czułam wanilię, ulubiony zapach mamy.
- Mamo... - zaczęłam - jutro będziemy już razem.
Po tych słowach usnęłam.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Tutaj tylko parę słów ode mnie. 
Po pierwsze.
Rozmowę musiałam troszku ocenzurować. No coo, wczułam się w rolę. xd
Po drugie.
Myślę, że pod moimi wpisami będę dawała po jednym cytacie, aż się nie skończą. Jeżeli pomysł się podoba, to... Się cieszę. *=* xD

~ Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość.
   If you want to make God laugh, tell him about your plans.
~ Woody Allen, pierwszy cytat ze strony pierwszej. 

Dzięki za przeczytanie,
Marcela.

3 komentarze:

  1. ♥.♥ supeeeeeer!
    Gabcia*
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne @-@ Rób szybko następną część, bo się nie doczekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy. :3 Perypetie Lei (bo tak ma na imię xd) już niedługo, chyba jutro przed 17.
    Trzymajcie się Marcelinowoopowiadaniowomaniacy.
    Razem tworzymy nowe słowa. XD

    OdpowiedzUsuń