niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział książki, która nigdy nie powstanie

Hej. Dziś dla odmiany moje opowiadanie.
Gadałyśmy z przyjaciółką o moich schizach.

Ja: To co ostatnio zrobiła moja wyobraźnia w mózgu się nie mieści.
Przyjaciółka: a co tam narobiła Twoja wyobraźnia?
Ja: Opowiedzieć Ci?
Przyjaciółka: tak

I tak narodziło się to schizowe opowiadanie.
Nie ponoszę odpowiedzialności za traumy wywołane po przeczytaniu tego.
Miłego czytania :)

Mary, Rose i Simon siedzieli zamknięci w celi, z metalowymi, zardzewiałymi kratami. Simon i Rose siedzieli w milczeniu, smutni, rozglądając się za wyjściem. Mary podpierała się o ścianę. Siedziała w milczeniu. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tak jakby miała już gotowy plan ucieczki. A może nie chciała uciekać? Może chciała "zdechnąć" w tym więzieniu? Nie wiadomo, ciężko było rozgryźć umysł Mary. Nagle wyciągnęła długopis i zeszyt. Otworzyła na czystej stronie i zaczęła pisać. Niestety, nie mogła. Skończył jej się tusz. Spojrzała ukradkiem na Rose, żeby upewnić się, że nie patrzy na nią. Wyciągnęła schowaną pod skarpetką żyletkę. Mary już miała przyłożyć żelazne narzędzie do swojego ramienia, gdy nagle Rose odwróciła głowę w stronę Mary. Rose odruchowo poniosła się i rzuciła się w stronę Mary.
- Zostaw mnie! - powiedziała Mary
Chciała zastosować swoje pole siłowe. Niestety, nie mogła. Próbowała odpychać od siebie Rose, ile dała rady. Jednak nie miała zbyt wiele siły.
- Miałaś już się nie ciąć.
- Potrzebuje tuszu.
- Zawsze znajdziesz dobry pretekst, żeby się pociąć. Nie rób tego!
- Zrobię to, co będę chciała.
Rose i Mary biły się o tę żyletkę. Rose już była tak blisko zdobycia jej. Nagle jednak coś się stało. Rose machnęła za mocno. Rozcięła jedną z żył Mary. Dziewczyna zaczęła jęczeć z bólu. Chwyciła się za rękę i krzyknęła w stronę Rose:
- Widzisz, co narobiłaś?!
Pochyliła głowę i usiadła. Nadal jęczała. Ból nie ustawał. Mary traciła co raz więcej krwi. Nagle obudził się Simon. Jeszcze z posklejanymi oczami zauważył na ziemi wielką kałuże krwi. Szybko się rozbudził i ze strachem w oczach, jak najszybciej podszedł do dziewczyn. Rose miała oczy zalane łzami, nie mogła nic powiedzieć. Czuła się winna. Simon spojrzał na nie i powiedział.
- Co się stało?
Rose nie odwracając głowy w stronę Simona, cały czas płacząc, powiedziała:
- Rozcięłam żyłę Mary. To był wypadek!
I znowu po jej policzkach popłynęły ciężkie łzy. Mary leżała na ziemi, cała we krwi, blada i ledwo żywa.
- Jeśli nic nie zrobimy, Mary straci za dużo krwi. Ona może umrzeć!
Po tych słowach, Rose zakuło serce.
- Przepraszam, cię Mary! To moja wina. Przeze mnie umrzesz!
Mary zemdlała. Rose z przerażeniem spojrzała na przyjaciółkę. Myślała, że nie żyje. Simon próbował ratować Mary, ale bez skutecznie.
Ze spotkania z szefem, wracał Ay. Cieszył się, że znowu może stać na straży. Bał się szefa. Wiedział, ze w każdej chwili może go zabić, za zbyt dobry kontakt z jego więźniami. Był jednym z rebeliantów. Jednak musiał tam pracować. Zbierał informacje dla swojego ruchu oporu. Była w nim również Mary. Dowodziła wszystkim. Ay bardzo lubił Mary. Imponowała mu.
Idąc, zauważył potok krwi. Szedł, a raczej biegł, aby dociec, gdzie jest jego źródło. Był co raz bliżej celi Mary. Bał się, że coś jej się stało. Biegł co raz szybciej, aż dobiegł do celi, w której siedział Simon próbując najróżniejszymi sposobami uratować Mary i zapłakana Rose. Ay szybko wyciągnął klucze ze swojej kieszeni i z trzęsącymi się dłońmi, otworzył celę. Rose odsunęła się, aby zrobić miejsce dla Ay'a. Straciła nadzieję. Mary dzieliły tylko sekundy od tamtego świata. Wszyscy stracili nadzieję. Oboje (Rose i Simon ) siedzieli, upaprani krwią, patrząc z nadzieją na Ay'a. Mary była blada jak ściana. Wyglądała jakby już nie żyła. Ay próbował jak najszybciej zaszyć ranę Mary. Nie wiedział czy to jej pomoże. Utraciła już dużo krwi. Robił wszystko najszybciej jak mógł. Nagle odsunął się od Mary. Usiadł na ziemi i złapał oddech. Przyjaciele zdali sobie sprawę, że to już koniec. Potem Ay wstał i okrył Mary kocem. Zdziwili się. Po czym powiedział do nich:
- Było blisko.
Odetchnęli z ulgą. Simon usiadł obok Mary, czekając aż się obudzi. Rose próbowała się uspokoić. Bardzo się wystraszyła. Myślała, że na zawsze straci Mary. Ay wyszedł pilnować innych cel. Wszyscy czekali aż Mary się wybudzi.

Straszne, nie straszne? Czekam na Wasze komentarze.




4 komentarze: