sobota, 15 marca 2014

Rozmowy #17

Rozmowy #17
Ten okropny ból w okolicach szyi...
- Krótko trwała ta rozłąka... To spotkanie zresztą nie dłużej - uśmiechnął się mutant, zgniatający mnie i moje organy coraz bardziej.
Wydawało mi się, że słyszałam, jak kości powoli łamią się.
Jak patyk.
I wtedy zrobiłam to, czego nigdy nie chciałam robić.
Coś, co przyszło samo.
Pochopnie.
- Zabij go - wymówiłam w myślach.
Niemal natychmiast ogień zaatakował Ashtona, zaczynającego się powoli spalać.
Nie mógł nic poradzić - ogień, pożerający go, nie chciał ustąpić.
Mężczyzna krzyczał, przerażony.
- Błagam, pomóż! - wrzeszczał jak opętany. Wydawało mi się, że ciekną mu łzy.
Mnie także jedna pociekła po policzku. Jak żyletka. Wydawało mi się, że występuje wylew krwi.
Że umieram.
I umierałam.
Innym człowiekiem.
- Przestań! - krzyknęłam. Płomienie jednak pochłonięte robotą nie chciały mnie słuchać. - NATYCHMIAST PRZESTAŃ, CHOLERA, PRZESTAŃ!
Zero reakcji.
Daisy podbiegła.
- Chcesz go ratować?! - wrzasnęła.
- TAK!
Naszej rozmowie towarzyszyły jęki i wrzaski Ashtona.
- On Cię chciał zabić, myśl logicznie! - odkrzyknęła. - Wiejmy!
Nie słuchałam jej.
- ZOSTAW GO, NIE ROZUMIESZ?! ZOSTAW! - wrzeszczałam.
Nic.
- Idźmy, nic nie zrobisz!
- PRZESTAŃ! - wrzeszczałam przez łzy. - NIE, PRZESTAŃ!
Po tych słowach Ashton wydał ostatni jęk.
Umarł.

~ Thx za przeczytanie,
Makrela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz