Hejjka :)
Zapewne już większość z was nie pamięta przygód Sami, ale pod namowami pewnej osoby postanowiłam dokończyć tę historię.
Ciąża Samanthy #4
Sami nie mogła spać.
- co ja mam teraz zrobić? - rozmyślała tak przez całą noc. Rano była mało rozmowna. W ogóle teraz zamknela sie w sobie. Z nikim nie rozmawiala, nie chodzila do szkoly, nie wychodzila z domu. Przyjaciele sie od niej odwrocili. Jedyną bliską jej osobą była Daisy. Matka bardzo się martwiła o córkę i o jej dziecko.
Ale Samanthe w ogole ono nie obchodzilo. Nic juz ja nie obchodzilo. Marzyla jedynie o śmierci. Ale nie chciala skrzywdzic matki. Tyle dla niej poswiecila.
Kolejne dni byly coraz gorsze. Sami przestała jesc. Popadla w anoreksje. Terapeuta nic nie pomogl. Samantha dostala zwolnienie zdrowotne na miesiac ze szkoly.
W czwartek Sami umowila sie na wizyte u ginekologa. Doszla w 15 minut. Szedl z nia terapeuta i ochroniarz ponieważ matka byla w pracy.
Wyszla z budynku po 20 minutach. Zalamana i roztrzesiona pobiegla przed siebie. Okazalo sie ze ze stresu i braku jedzenia jej dziecko nie żyje juz od trzech dni.
Zalamana tym faktem weszla na dach wiezowca. Ochroniarz nie zdolal jej zatrzymac. Teraz bal sie do niej podejsc bo bal sie ze skoczy. I skoczyla. Nie miala ochoty dalej zyc. Nic sie juz dla niej nie liczylo.
Kiedy dowiedziala sie o tym Daisy dostala stala opieka psychologa. Ale i on nie pomogl. Zdesperowana Daisy dwa dni po smierci Samanthy podciela sobie zyly i wykrwawila sie na smierc by moc na zawsze polaczyc sie z corka.
Nikt po nich nie płakal. Nie mialy zbyt wielu przyjaciol ani rodziny oprocz siostry Daisy ktora nawet nie przyszła na pogrzeb. I tak oto zakonczylo sie smutne zycie Samanthy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz