Hej,Wam ! Jutro odbędzie się Wielka Rewolucja w Moim Życiu ! Otóż to, jutro piszę sprawdzian szóstoklasisty i mam wielkiego stresa ! Wszystko zależy od tego jak to napiszę. Czemu o tym piszę ? Nie mam pojęcia ! Jak ja to mówię,pisze co mi ślina na język przyniesie. Jest to oczywiście przenośnia/metafora. Jednak coś wiem ! Yey ! Nie wiem czy się nie zestresuję i nic nie napiszę. Tak też może być. Boję się ;* Jeśli chcecie dodać mi kilka słów otuchy to zapraszam śmiało. Szukajcie mnie tutaj. Nazywam się czadowa9090. Co już każdy wie :) A jak nie tutaj to tu także jestem.
To tyle,paa ;c
Ps. Trzymajcie za mnie kciuki.
poniedziałek, 31 marca 2014
niedziela, 30 marca 2014
Rozmowy #18
Rozmowy #18
- Lea, szybko, Lea!
Nie czułam nic.
Znaczy się, czułam.
Ból.
Straszny, cholerny ból..
On okalał mnie i rozszarpywał od środka.
Kompletnie paraliżował, nie mogłam unieść palca o parę milimetrów.
- Lea, jeśli za chwilę się stąd nie ruszymy, to zginiemy na miejscu, a tego chcemy uniknąć, do jasnej cholery!
- Nie, Daisy. Nie zabije Nas, on Nas wykorzysta.
- Proszę Cię, nie bądź śmieszna, zabiliśmy mu murzyna!
Krew zagotowała się w mych żyłach.
- Ani waż się tak mówić.. - wydukałam, płacząc. - Musimy go zniszczyć.
- A co on chce zrobić?
- Matka mówi, że chce za naszą pomocą sprowadzić anioły śmierci na naszą planetę.
- Co to te całe 'anioły śmierci'?
- Pamiętasz tą zjawę?
- Tak.
- Odkryłaś w tym momencie całą tajemnicę.
- Czemu nie mówiłaś...?
- Nie wiem, czy to naprawdę aż tak ważne, żeby marnować te piękne sekundy?
- Trochę..
No i przyszedł..
Walka.
- Lea, szybko, Lea!
Nie czułam nic.
Znaczy się, czułam.
Ból.
Straszny, cholerny ból..
On okalał mnie i rozszarpywał od środka.
Kompletnie paraliżował, nie mogłam unieść palca o parę milimetrów.
- Lea, jeśli za chwilę się stąd nie ruszymy, to zginiemy na miejscu, a tego chcemy uniknąć, do jasnej cholery!
- Nie, Daisy. Nie zabije Nas, on Nas wykorzysta.
- Proszę Cię, nie bądź śmieszna, zabiliśmy mu murzyna!
Krew zagotowała się w mych żyłach.
- Ani waż się tak mówić.. - wydukałam, płacząc. - Musimy go zniszczyć.
- A co on chce zrobić?
- Matka mówi, że chce za naszą pomocą sprowadzić anioły śmierci na naszą planetę.
- Co to te całe 'anioły śmierci'?
- Pamiętasz tą zjawę?
- Tak.
- Odkryłaś w tym momencie całą tajemnicę.
- Czemu nie mówiłaś...?
- Nie wiem, czy to naprawdę aż tak ważne, żeby marnować te piękne sekundy?
- Trochę..
No i przyszedł..
Walka.
Gdzie można mnie znaleźć?
Hej. Dziś tak trochę informacji. Mianowicie powiem Wam, jak się ze mną skontaktować, jakbym nie odpisała na coś w komentarzu, albo (co gorsza) kiedyś odeszła z bloga. Nie bójcie się, moi drodzy, jeszcze od Was nie uciekam! :D
Wracam po bardzo długim i pełnym wrażeń weekendzie. Pojechałam do kina, po czym w biegu spakowałam się, aby pojechać do koleżanki na noc, która mieszka poza moim miastem. Rano poszłam z nią do McDonalda, potem ok. 3 km rowerami z nią i kolegą pojechałam nad strumyk, bo się im tak po prostu zachciało XD Niedawno wróciłam, jestem zmęczona, ale piszę dla Was tego posta. Cieszcie się. :D
Kolejna sprawa. Jestem bardzo zadowolona z wyświetleń na blogu. Niedawno przekroczyliśmy 2000 wyś. A bywają dni, w których blog osiąga 50 wyś. w ciagu jednego dnia. To całkiem sporo. :) Mam nadzieję, że wkrótce będzie więcej :D
Ok, teraz przechodzę do linków:
1. Ask (zaglądam parę razy dziennie) ask.fm/kureijichan
2. Tumblr (zaglądam co najmniej raz dziennie) kureiji-chan.tumblr.com/
3. Email (zaglądam rzadziej, lecz jak będę dostawała trochę więcej wiadomości, to będę częściej tam bywać) kureijichan@onet.pl (O, ja niedobra, nie skopiujecie :c:. Spróbujcie przepisać, albo czitujcie i omińcie blokadę :P )
To na tyle, GG nie podaję, gdyż nie korzystam, wchodzę raz na chiński rok i w ogóle jest mi to niepotrzebne. Skype nie podaję, gdyż jest to dla mnie zbyt poufne. Jeśli macie jakieś ważne sprawy, zapraszam na strony wyżej. Tam można mnie znaleźć.
Oyasumi~ i arigato~ za przeczytanie :)
Wracam po bardzo długim i pełnym wrażeń weekendzie. Pojechałam do kina, po czym w biegu spakowałam się, aby pojechać do koleżanki na noc, która mieszka poza moim miastem. Rano poszłam z nią do McDonalda, potem ok. 3 km rowerami z nią i kolegą pojechałam nad strumyk, bo się im tak po prostu zachciało XD Niedawno wróciłam, jestem zmęczona, ale piszę dla Was tego posta. Cieszcie się. :D
Kolejna sprawa. Jestem bardzo zadowolona z wyświetleń na blogu. Niedawno przekroczyliśmy 2000 wyś. A bywają dni, w których blog osiąga 50 wyś. w ciagu jednego dnia. To całkiem sporo. :) Mam nadzieję, że wkrótce będzie więcej :D
Ok, teraz przechodzę do linków:
1. Ask (zaglądam parę razy dziennie) ask.fm/kureijichan
2. Tumblr (zaglądam co najmniej raz dziennie) kureiji-chan.tumblr.com/
3. Email (zaglądam rzadziej, lecz jak będę dostawała trochę więcej wiadomości, to będę częściej tam bywać) kureijichan@onet.pl (O, ja niedobra, nie skopiujecie :c:. Spróbujcie przepisać, albo czitujcie i omińcie blokadę :P )
To na tyle, GG nie podaję, gdyż nie korzystam, wchodzę raz na chiński rok i w ogóle jest mi to niepotrzebne. Skype nie podaję, gdyż jest to dla mnie zbyt poufne. Jeśli macie jakieś ważne sprawy, zapraszam na strony wyżej. Tam można mnie znaleźć.
Oyasumi~ i arigato~ za przeczytanie :)
sobota, 29 marca 2014
Przepraszam.
Witam Was, moi drodzy.
Przykro mi, ale znów będziecie musieli się ze mną męczyć.
W dzisiejszym poście chciałam tylko Was serdecznie przeprosić za moje egoistyczne zachowanie w stosunku do wszystkiego; teraz, dopiero po powrocie z Jakuszyc mam czas to napisać.
W każdym razie, ostatnio nie miałam na nic czasu.
Szkoła daje w kość, czasem mam już dość tej rutyny, wkradającej się w moje życie.
Jednocześnie jednak ją kocham.
Dobra, dosyć.
Dzisiaj nie będzie wykładu. :p
Moi mili, otóż to mam nadzieję, że nie pogniewacie się, jeśli konkurs będzie na 3000 wyświetleń.
A jeśli się pogniewacie, to będę zmuszona odejść z bloga.
Oprócz tego, bardzo podobają mi się piosenki z playlisty (nie narzekam).
Od jutra piszę 3 opowiadania.
Trzymajcie się miśki,
Wasza Marcelina,
ktora ostatnio podpisała się jako Makrela.
<3
~ Moim marzeniem jest być czyimś marzeniem.
Anioł Piekieł cz.5
Hej. Dziś kolejna części Anioła Piekieł. Zapraszam do czytania. :)
Jak ja mogłam być taka wredna i zatrzymać w takim momencie. Czekajcie... mogłam :3 Heh, ja niedobra :3 Dobra, teraz na poważnie. To już jest koniec Anioła Piekieł...
Widziałam ją!
Minęło już 5 lat. Margaret ma już 13 lat i zaczyna chodzić do
gimnazjum. Nikomu nie mówi, że ojciec ją bije. Nie ma też przyjaciółki. Nie
jest jej łatwo. Stara się nie myśleć o matce. Skupia się głównie na nauce.
Chociaż teraz ma pod górkę, chce sobie zapewnić dobry start w przyszłości.
Pożegnanie szóstej klasy. Margaret ubrała się w śnieżnobiałe
bolerko i czarną, krótką sukienkę galową. Do tego miała czarne pantofelki.
Wyglądała bardzo elegancko. Jednak koleżanki z jej klasy nie były tego samego
zdania. Za plecami czuła, że ją obgadują i uważają, że wygląda okropnie. W
duchu błagała o lepszą klasę w gimnazjum. Nadchodziła nauczycielka.
Zniecierpliwieni uczniowie czekali pod salą, aż dostaną swoje świadectwa i
pójdą na oficjalne palenie zeszytów. W szkole Margaret ten zwyczaj obowiązywał
od kilku lat. Oczywiście ona nie dostała zaproszenia.
Chłopcy byli ubrani byle jak. Było po nich widać, że rodzice
wywalczyli tylko koszulę, a po niektórych nawet tego nie było widać. Niektórzy
nałożyli zwykłą białą bluzkę od wuefu. Margaret patrzyła na nich z
obrzydzeniem. „Jak można się tak ubrać na koniec roku?!” Myślała tak, chociaż
czuła, że o wiele bardziej wolałaby założyć coś luźniejszego, zamiast tej
uciskającej ją sukienki. Spojrzała na inne dziewczyny. Mini spódniczki, buty na
koturnie…
Nareszcie. Pani Smith przyszła pod salę numer 105. Margaret
mocno ścisnęła różę, żeby nie upuściła jej przy „wyścigu po najlepsze ławki”.
Pomimo, że i tak weszła ostatnia, wolała uważać na różę. Zajęła miejsce w
drugiej ławce, trzeciego rzędu. Pani zaczęła nawijać, o tym jak to będzie
tęsknić, dziękowała radzie rodziców, a w międzyczasie reszta klasy gadała o
ognisku po rozdaniu świadectw. Margaret, co chwilę spoglądała na zegarek i
czekała, aż wszystko się skończy. Już nie mogła dłużej wysiedzieć.
- A teraz
odbierzcie świadectwa.
Tak! Nareszcie! Margaret strasznie się cieszyła, że wreszcie
opuści to miejsce. Nie miała ochoty dłużej siedzieć w tej sali. Gdy tylko usłyszała
swoje nazwisko, szybko wstała i podeszła do biurka nauczycielki. Pani Smith
dała jej listę. Margaret wpisała się na niej, uścisnęła dłoń nauczycielce i
wzięła świadectwo. Już miała się odwrócić i wyjść, kiedy nagle usłyszała swoje
imię.
-Margaret,
czekaj!
Szybko się odwróciła. Zobaczyła
chłopaka, który biegł w jej stronę. Miał krótko ścięte włosy, białą koszulę i
czarne spodnie. W przeciwieństwie do innych chłopców.
-Podobno
będziemy razem w gimnazjum. Fajnie nie?
I uśmiechnął się serdecznie do Margaret. Dziewczyna też
próbowała to zrobić, ale jej nie wyszło.
- Oto mój
numer. Jak będziesz chciała pogadać, to zadzwoń. Zawsze jestem pod telefonem.
-Ethan!
Chodź wreszcie!
Chłopak, z którym gadała dziewczyna,
odwrócił się w kierunku tylnych ławek. Siedziała tam połowa klasy. Naradzali
się w sprawie ogniska.
-Wybacz,
muszę iść.
I szybko
pobiegł w kierunku swojej paczki. Margaret spojrzała w ich kierunku. Mówili coś
na ucho Ethanowi, a potem ukradkiem zerkali na Margaret, czy nie patrzy w ich
kierunku. Dziewczyna wiedziała, że ją obgadują. Odwróciła się w kierunku drzwi
i wyszła delikatnie zamykając drzwi. Przeszła korytarzem w kierunku wyjścia.
Nagle zatrzymała się i wyciągnęła kartkę z kieszeni, na której był
numer telefonu i spojrzała na kosz, stojący przed nią. Chwilę się wahała, lecz
ścisnęła kartkę i włożyła ją z powrotem do kieszeni.
Margaret była już niedaleko domu.
Minęła kiosk i park. Była już przy ostatnim bloku, jaki stał na drodze do jej
domu. Zostało już tylko przejście. Nagle dziewczyna zauważyła za rogiem dziwną
postać. Gdy tylko postać się spostrzegła, że dziewczyna ją widzi, szybko
uciekła.
-Hej! Stój!
Margaret
chciała pobiec za nią, lecz zanim zobaczyła, w którą stronę biegnie, już
zniknęła jej z oczu. Pobiegła za blok, zobaczyć, gdzie ucieka. Jednak postaci
nie było. Trochę rozejrzała się po okolicy, szukając tajemniczej postaci, lecz
nic nie zobaczyła. Nie miała już siły szukać, zresztą ojciec pewnie już na nią
czekał w domu. Jeśli się spóźni, będzie mieć kłopoty. Odstawiła poszukiwania i
poszła do domu. Jednak nie przestawała myśleć o tajemniczej postaci.
Margaret stała przed drzwiami do
mieszkania. Wyciągnęła klucze i otworzyła drzwi. Ojciec spokojnie siedział na
kanapie. „Chyba się nie spóźniłam”
- Pokaż mi
świadectwo.
Dziewczyna wyciągnęła w jego stronę kartę z ocenami. Tak
szybko ją jej zabrał, że Margaret przez chwilę myślała, że świadectwo się
rozerwie. Ojciec uważnie się mu przyglądał i po chwili powiedział do Margaret:
- Nieźle. - stwierdził ojciec chwilę wpatrując się w kartkę - Ale mam do Ciebie pytanie. Widziałem jak kręcisz się po naszym osiedlu jakbyś
czegoś szukała. Dlaczego?
Margaret nie chciała mu powiedzieć prawdy. Nie wiedziała,
dlaczego.
- Powiesz mi
wreszcie? Ukrywasz coś przede mną?
Margaret widziała po twarzy ojca, że powoli zaczyna się
denerwować. „Powiedzieć mu prawdę?” Zastanawiała się przez chwilę, jak
odpowiedzieć na jego pytanie.
-Mów!
Andrzej już chciał uderzyć Margaret,
kiedy w ostatniej chwili dziewczyna powiedziała:
-Dobrze,
powiem! Wracając do domu zauważyłam za rogiem dziwną postać.
-I dlatego
nie wracałaś do domu? Przecież tą ulicą chodzi masa osób.
- Ale ta postać… wyglądała jak mama…Jak ja mogłam być taka wredna i zatrzymać w takim momencie. Czekajcie... mogłam :3 Heh, ja niedobra :3 Dobra, teraz na poważnie. To już jest koniec Anioła Piekieł...
piątek, 28 marca 2014
Duperele i Coś :)
Hej,Wam. Dzisiaj mam dla Was parę informacji. Mianowicie zacznę od tego, czemu rzadko tu piszę ? Mam sporo nauki do sprawdzianu szóstoklasisty. Nawet jak pani powiedziała mi po pierwszym próbnym : "Kobieto przyłóż się do tego,jeśli Ci zależy. Inaczej nic z tego nie będzie" Tak też robię,codziennie powtarzam i itd. Obiecuję,że od wtorku to się zmieni :) Możliwe,że we wtorek napiszę przed tym posta :) Jeszcze nie wiem. Pewnie nie będzie mi się chciało ;c Ahh...to ja.
Od razu mówię nie obiecywałam,że moje notki będą ciekawe i miłe w czytaniu. Ostatnio zbyt wiele się dzieję,żeby to tutaj opisać. Tak,musiałam to napisać xd
Kolej na coś przyjemniejszego. Proszę :
Od razu mówię nie obiecywałam,że moje notki będą ciekawe i miłe w czytaniu. Ostatnio zbyt wiele się dzieję,żeby to tutaj opisać. Tak,musiałam to napisać xd
Kolej na coś przyjemniejszego. Proszę :
Mam nadzieję,że mi wybaczycie to,tym,że dodałam Grubcia. Jak to ja mówię. Jest to Garfield. Pomyślałam coś dziwnego w tej chwili O.o Ale nie napiszę,bo będzie,że mam dziwne myśli i wgl. Na razie w sumie postów będzie mało,bo mam chwilowo remont. Później po świętach Wielkanocnych też będzie. W lipcu będę miała malowany pokój i kładzione new panele. Po co to napisałam ? Sama nie wiem,może po to,żeby potem nie było,że nie piszę. Mam powód i myślę,że mnie zrozumiecie c;
Paaa :/
czwartek, 27 marca 2014
Muzyka
Hej, jak pewnie zauważyliście, na blogu pojawiła się muzyka ^.^ Mam nadzieję, że szybko ogarniecie jej działanie, gdyż jest to takie proste jak... hmm... powiedziałabym jak drut, ale przyszedł mi na myśl bardzo krzywy drut .-. No wiedzie, proste to jest bardzo xD Tylko piosenki od "Crazy kids" w dół nie działają. Dlaczego? Bo Wasza Domcia jest leniwa, bardzo. Zaktualizuję playlistę i wszystkie piosenki będą działać. I teraz pytanie dla Was.
Jakie piosenki mają jeszcze znajdować się na playliście?
Duży i pikny napis. Piszcie w komach tytuły piosenek, które jeszcze mają się tu znaleźć. Czekam na Wasze propozycje.
Arigato~ za przeczytanie.
Jakie piosenki mają jeszcze znajdować się na playliście?
Duży i pikny napis. Piszcie w komach tytuły piosenek, które jeszcze mają się tu znaleźć. Czekam na Wasze propozycje.
Arigato~ za przeczytanie.
poniedziałek, 24 marca 2014
Pamiętnik Psychopatki #1
Zanim zacznę... OLGA POWRACA! Po miesiącu xD Nie miałam weny, 9/10 osób mnie hejtowało, do tego dostałam psa i wolę się nim opiekować a nie siedzieć przy kompie :P Przeżycia Klary to seria zamknięta, ponieważ jest po prostu głupia. Zaczynam nowe opowiadanie.
24 lipca 2010r.
godz. 23:07
Szłam ciemną uliczką. W oddali zobaczyłam kontury jakiegoś człowieka. Z dziwiło mnie jednak to, że się nie rusza. Podeszłam bliżej.
24 lipca 2010r.
godz. 23:07
Szłam ciemną uliczką. W oddali zobaczyłam kontury jakiegoś człowieka. Z dziwiło mnie jednak to, że się nie rusza. Podeszłam bliżej.
-Dennis?
Tajemniczy człowiek odwrócił się szybko i uciekł. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale byłam prawie pewna, że to był mój siedemnasto letni brat, który zaginął 2 lata temu. Chciałam za nim pobiec, ale nie mogłam. Byłam zbyt zmęczona. Poczłapałam do domu i opowiedziałam o tym mamie. Nie uwierzyła mi. Pewnie dlatego, że mam chorobę psychiczną. W połowie żyję we własnym, zmyślonych świecie. Jednak dzięki leczeniu powoli wracam do rzeczywistości. Położyłam się spać, próbując o tym zapomnieć. Miałam dziwny sen. Byłam w ciemnej komnacie z krwią na ścianach, szczątkami ludzkich ciał na podłodze. Obudziłam się. W głowie utkwiło mi jedno pytanie: Czy to tak wygląda śmierć?
Anioł Piekieł cz.4
Heej. Dziś dla Was kolejna część Anioła Piekieł, a pod spodem mała niespodzianka. Zapraszam :)
Co się z nią stało?
Dziś była sobota. Margaret nie miała dziś szkoły, a jej tata
nie pracował. Dziewczynka obudziła się o dość później godzinie. Po cichutku
wstała i zaczęła słuchać, czy tata ciągle jest zły. Cisza. Dziewczynka
otworzyła drzwi od pokoju i po cichu z niego wyszła. Serce waliło jej jak
młotem. Nikogo w domu nie było. Odetchnęła z ulgą. Weszła do salonu i usiadła w
fotelu. Nagle coś przykuło jej uwagę. Telefon ojca. Szybko wstała z fotela i
chwyciła komórkę. „Ostatnio coś z niego wysyłał, może z niego się dowiem, co
się stało z mamą?” Nie zastanawiała się długo, taka okazja się już nie
powtórzy, a musi się dowiedzieć, co się stało z matką.
Szybko otworzyła „Wiadomości” a następnie „Wysłane”. Czytała
uważnie każdy wyraz.
„Karol, może Ty
widziałeś gdzieś Karolinę. Zaginęła, nie ma jej od dłuższego czasu w domu.
Trochę się martwię. Jakbyś coś zobaczył, napisz do mnie.”
A więc
zaginęła? Ciekawe… Weszła w kolejny wysłany sms.
„Szkoda, może Marek coś
będzie wiedział? Zadzwonię do niego.”
To był przedostatni wysłany sms. Margaret otworzyła kolejny.
„Że
co?! O nie, to ja szybko wyjeżdżam. Mam nadzieję, że to nie będzie ona!”
Dziewczynkę
zaskoczyła ta wiadomość. Szybko otworzyła „Odebrane” i dalej czytała. Nie było
jej źle z tym, ze grzebie w telefonie ojca. Po ostatnim wieczorze już nigdy mu
nie zaufa.
Pierwszy
sms:
„Nic
nie wiem, może kogoś innego się spytaj?”
Drugi sms:
„Andrzej.. lepiej
usiądź. Nie wiem, czy czytałeś ostatnio w internecie, ale podobno zabito jakąś
kobietę przy drodze. Dziś będzie identyfikacja zwłok. Policja próbowała się do
Ciebie dodzwonić, ale nie znali Twojego aktualnego numeru. Ja na Twoim miejscu
bym tam pojechał. Na serio, przykro mi.”
Margaret
wbiło w podłogę. „Ale jak to?!”. Ciężko jej było się z tym pogodzić, pomimo że
mama czasami zachowywała się nieodpowiedzialnie. Czuła się okropnie. Trawiący
ją ból miażdżył jej żołądek. Nie dała rady tego znieść. Po chwili wyrzuciła z
siebie żal, krzycząc na całe gardło. Razem z krzykiem na światło dzienne wyszły
łzy. Już nie dała rady nie płakać. Nie miała przyjaciół, miała tylko rodziców.
Ojca przestała traktować jak ojca od niedawna. A teraz straciła drugą
najważniejszą osobę w swoim życiu. „Nie
mam już nikogo.” Margaret poszła do pokoju i położyła się na łóżko. Zaczęła
myśleć nad sensem tej sytuacji w ogóle nad sensem całego swojego życia.
O godzinie 14 ojciec wrócił do domu.
Wiedział, że czeka go trudna rozmowa z Margaret.
- Margaret.
- Tak, tato?
- Ech..
muszę z tobą porozmawiać.
- Tato, ja
już wiem.
Nastała niezręczna cisza. Oboje patrzyli na siebie.
Nie było, o czym gadać. Co było, to było. Dziewczynka wyciągnęła kredki i
zaczęła rysować. Tata poszedł do salonu i zaczął oglądać telewizję. Oboje się
już z tym pogodzili.
A teraz coś special:
Dla niecierpliwych, opowiadanie jest również dostępne na innej stronie, lecz tam jest więcej rozdziałów! Jednak nie będę tam już pisać, jednak jak ktoś ma ochotę, niech rzuci okiem na tę stronę. Lecz radzę Wam się przygotować na niemały szok, paczajta:
Ha ha ha, omg xD Nie wiem, co się stało, ale strasznie to wygląda. Możecie wejść, jednak nie spodziewajcie się zbyt czytelnej czcionki, ale jak to się mówi, bez ryzyka nie ma zabawy. :D
Drugi special:
To coś dla użytkowników moviestarplanet. Pewna użytkowniczka oznajmiła mi, że bardzo lubi moją serię Anioła Piekieł i zrobi na jej podstawie film! Cieszę się bardzo :3 Jej nick to pinka pd. Serdecznie zapraszam do oglądania i czytania kolejnych części.
Oyasumi~ i arigato~ za przeczytanie. (A teraz po polsku, misie xD)
Dobranoc i dziękuję za przeczytanie.
Dobranoc i dziękuję za przeczytanie.
Tak, musiałam to wstawić.
Sekrety #6
Dziewczyna była cała poobijana i zakrwawiona. Lekarz próbował ją szybko uratować, ale niestety... ona nie żyje.
10 lat później......
Marek i Rebeka mają kolejne dziecko. Była to 9-letnia Asia. Dziewczyna utalentowana, nieśmiała i inteligentna. Dostaje same szóstki i piątki. Jest przeciwieństwem Katie. Asia wie, że jej siostra nie żyje ale nie wspomina o tym często tak jak jej rodzice. Wszyscy już o niej zapomnieli...
Gdy Marek zabrał dziewczynkę do parku, jej matka została sama w domu.
Rebeka poszła do kuchni ugotować obiad jednak coś przykuło jej uwagę. Słyszała kroki , które dochodziły z góry. Poszła ze strachem zobaczyć co tam się dzieje. I nagle ujrzała......
-......... Katie ?!
- Co chcesz?
- Ale to nie możliwe... ty nie żyjesz....
- Tak. Ale przecież ja nie byłam normalną dziewczyną. Mam moce, które są niepokonalne.
- A... - Kobieta zaniemówiła.
- Brak słów? Tak myślałam.
- Ale co ty tu robisz?! Jak się tu dostałaś?
- Jestem demonem złych mocy. Jestem twoim koszmarem.
- ?! To sen, to na pewno sen !
Niestety to nie był żaden sen.
- Będę ci się ujawniać codziennie. Rzuciłam na twoją rodzinę klątwę. Będę nawiedzała ten dom każdego ranka i nocy. A najbardziej będę się teraz znęcała na twojej córce Asi.
- Czemu to robisz? Przecież się pogodziłyśmy.
- Tak?! Może to racja, ale nikt już o mnie nie pamięta..
Dzięki za przeczytanie.
Paa :*
10 lat później......
Marek i Rebeka mają kolejne dziecko. Była to 9-letnia Asia. Dziewczyna utalentowana, nieśmiała i inteligentna. Dostaje same szóstki i piątki. Jest przeciwieństwem Katie. Asia wie, że jej siostra nie żyje ale nie wspomina o tym często tak jak jej rodzice. Wszyscy już o niej zapomnieli...
Gdy Marek zabrał dziewczynkę do parku, jej matka została sama w domu.
Rebeka poszła do kuchni ugotować obiad jednak coś przykuło jej uwagę. Słyszała kroki , które dochodziły z góry. Poszła ze strachem zobaczyć co tam się dzieje. I nagle ujrzała......
-......... Katie ?!
- Co chcesz?
- Ale to nie możliwe... ty nie żyjesz....
- Tak. Ale przecież ja nie byłam normalną dziewczyną. Mam moce, które są niepokonalne.
- A... - Kobieta zaniemówiła.
- Brak słów? Tak myślałam.
- Ale co ty tu robisz?! Jak się tu dostałaś?
- Jestem demonem złych mocy. Jestem twoim koszmarem.
- ?! To sen, to na pewno sen !
Niestety to nie był żaden sen.
- Będę ci się ujawniać codziennie. Rzuciłam na twoją rodzinę klątwę. Będę nawiedzała ten dom każdego ranka i nocy. A najbardziej będę się teraz znęcała na twojej córce Asi.
- Czemu to robisz? Przecież się pogodziłyśmy.
- Tak?! Może to racja, ale nikt już o mnie nie pamięta..
Dzięki za przeczytanie.
Paa :*
Zakończenie Konkursu - Z jakim wynikiem ? ;c
Hej,Wam. Wiem,wiem długo już czekacie na ogłoszenie wyników. Niestety,ale jestem zmuszona unieważnić konkurs ;c Czemu ? Ponieważ dostałam tylko 3 prace, z tego dwie były ładne c; Większość jak mówili : "Oj,zapomniałam o nim. Sorry,ale nie narysuję,bo już się kończy"
Normalnie to jest chamstwo,ja tak się staram,żeby było tu jakieś urozmaicenie,a nagle co ?! Wy mi takie cyrki odstawiacie ? Tak się ludziom nie robi. Też mam uczucia,zmieszane,ale mam.
Przejdźmy do konkretów. Prace mi oddały :
1. Moniaaa16
2. czekoladov@
3. MissKocurka
Reszta ma to gdzieś. Prace pokaże na sam koniec. Informuję,że jest mi strasznie przykro,ale musiałam.
Natomiast dwie osoby,których prace mi się podobały dostaną prezenty do 500 starcoins. One się napracowały,a efekt znakomity !
Tymi osobami są :
Moniaaa16 i czekoladov@
Możecie mówić sobie co chcecie,ale ja mam to gdzieś.
Teraz prace i co mi się w nich podobało,a co nie :
Normalnie to jest chamstwo,ja tak się staram,żeby było tu jakieś urozmaicenie,a nagle co ?! Wy mi takie cyrki odstawiacie ? Tak się ludziom nie robi. Też mam uczucia,zmieszane,ale mam.
Przejdźmy do konkretów. Prace mi oddały :
1. Moniaaa16
2. czekoladov@
3. MissKocurka
Reszta ma to gdzieś. Prace pokaże na sam koniec. Informuję,że jest mi strasznie przykro,ale musiałam.
Natomiast dwie osoby,których prace mi się podobały dostaną prezenty do 500 starcoins. One się napracowały,a efekt znakomity !
Tymi osobami są :
Moniaaa16 i czekoladov@
Możecie mówić sobie co chcecie,ale ja mam to gdzieś.
Teraz prace i co mi się w nich podobało,a co nie :
Moniaaa16 :
Co to tego rysunku nie mam zastrzeżeń. Jest piękny ! Nie miałam wątpliwości,żeby dać temu 1 miejsce,no,ale konkurs odwołany. Ten użytkownik nic nie traci. I tak bym dostała do 500sc za pierwsze miejsce.
czekoladov@ :
Ten rysunek też jest ładny c; Jest to postać z MovieStarPlanet.
Fajnie narysowane. Dałabym drugie miejsce. Ta osoba zyskuje.
MissKocurka :
Ten rysunek do gustu mi nie przypadł. Niestety ;c
Troszkę włoski dziwne i te "ręce". Żeby nie było smutno to
dostaniesz grafa c;
Mam gdzieś,że będziecie mówić co jest lepsze od czego. Moja opina jest taka i zdania nie zmienię. To tyle w tym temacie.
Jak pewnie zauważyliście za często nie pisze i nie będę przez jakiś okres czasu. Mam dużo nauki przed sprawdzianem.
To tyle,do zobaczenia :)
Trzymajcie się.
niedziela, 23 marca 2014
Sekrety #5
- No więc..... To my jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami.
- Co?!
- Wiem, że trudno ci to zrozumieć ale mieliśmy naprawdę wielki powód.
- Niby jaki.?!
- Ja... ja miałam tylko 13 lat gdy cię urodziłam a twój tata 14...
- Ale..... ale jak to? - Dziewczyna zaniemówiła
- Przykro nam.
- Przykro?!, przykro?! Wy nawet nie wiecie co ja czuje!
Rodzice Katie zaniemówili. Tak naprawdę to nie wiedzieli co powiedzieć, żeby nie urazić nastolatki.
Dziewczyna już nic nie mówiąc poszła do swojego pokoju płacząc. Przez niecałe 3 godziny płakała, o 3 nad ranem zasnęła.
Rano......
Katie wstała i obudziła się z wrzaskiem, a potem zemdlała. Rodzicie jej szybko przybiegli i nie wiedzieli co się dzieje. Jednak nagle zauważyli, że nastolatka ma cała zakrwawioną rękę. Nikt nie wiedział jak do tego doszło. Matka dziewczyny zadzwoniła po pogotowie.
W szpitalu....
Lekarz wypytywał się o różne, najróżniejsze rzeczy.
- Dzień Dobry. Proszę teraz powiedzieć mi parę rzeczy... Jak mają państwo na imię i co się stało.
- Nasze imiona to Rebeka i Marek. Naprawdę to nie wiemy nic o tym wypadku. Obudziliśmy się bo nasza kochana Katie wrzasnęła i od razu przybiegliśmy do niej.
- To dziwne.. A czy dziewczyna lunatykuje?
- Niee. Nigdy nam nic o tym nie mówiła.
- Ciekawe..
- Ale co?! Panie doktorze co z nią jest?
- Obawiam się, że dziewczyna jest chora psychicznie.
- Ale to nie możliwe.
- Przykro nam ale to wszystko na to wychodzi.
Rebeka i Marek zaniemówili.
- Ale co teraz z nią będzie?
- Musimy ją leczyć.
- Co?!
Nagle rozległ się wielki huk na dworze. To była Katie, która wypadła z okna. Huk był niesamowicie donośny. Wszyscy z oddziału przybiegli i zobaczyli martwą, zakrwawioną dziewczynę...
Kochani mam nadzieję, że wam się spodobało.
(PS: Przepraszam, że ostatnio nic nie piszę na blogu.)
Paa :*
- Co?!
- Wiem, że trudno ci to zrozumieć ale mieliśmy naprawdę wielki powód.
- Niby jaki.?!
- Ja... ja miałam tylko 13 lat gdy cię urodziłam a twój tata 14...
- Ale..... ale jak to? - Dziewczyna zaniemówiła
- Przykro nam.
- Przykro?!, przykro?! Wy nawet nie wiecie co ja czuje!
Rodzice Katie zaniemówili. Tak naprawdę to nie wiedzieli co powiedzieć, żeby nie urazić nastolatki.
Dziewczyna już nic nie mówiąc poszła do swojego pokoju płacząc. Przez niecałe 3 godziny płakała, o 3 nad ranem zasnęła.
Rano......
Katie wstała i obudziła się z wrzaskiem, a potem zemdlała. Rodzicie jej szybko przybiegli i nie wiedzieli co się dzieje. Jednak nagle zauważyli, że nastolatka ma cała zakrwawioną rękę. Nikt nie wiedział jak do tego doszło. Matka dziewczyny zadzwoniła po pogotowie.
W szpitalu....
Lekarz wypytywał się o różne, najróżniejsze rzeczy.
- Dzień Dobry. Proszę teraz powiedzieć mi parę rzeczy... Jak mają państwo na imię i co się stało.
- Nasze imiona to Rebeka i Marek. Naprawdę to nie wiemy nic o tym wypadku. Obudziliśmy się bo nasza kochana Katie wrzasnęła i od razu przybiegliśmy do niej.
- To dziwne.. A czy dziewczyna lunatykuje?
- Niee. Nigdy nam nic o tym nie mówiła.
- Ciekawe..
- Ale co?! Panie doktorze co z nią jest?
- Obawiam się, że dziewczyna jest chora psychicznie.
- Ale to nie możliwe.
- Przykro nam ale to wszystko na to wychodzi.
Rebeka i Marek zaniemówili.
- Ale co teraz z nią będzie?
- Musimy ją leczyć.
- Co?!
Nagle rozległ się wielki huk na dworze. To była Katie, która wypadła z okna. Huk był niesamowicie donośny. Wszyscy z oddziału przybiegli i zobaczyli martwą, zakrwawioną dziewczynę...
Kochani mam nadzieję, że wam się spodobało.
(PS: Przepraszam, że ostatnio nic nie piszę na blogu.)
Paa :*
Anioł Piekieł cz.3
Hej. Mam dla Was dobre wieści: już zabrałam się za przepisywanie VC :) Niedługo wstawię 1 rozdział. A teraz czas na moje opowiadanko.
Zaginęła
Margaret jak zawsze o 7 rano szykowała się do szkoły. Tata
jeszcze spał, miał dziś wolne. Dziewczynka nie chciała ich budzić, więc po
cichutku wyszła z domu. Ojciec wstał dopiero o 8:30, kiedy dziewczynka już od
30 minut siedziała za ławką ucząc się ortografii. Był w dobrym humorze, ale po
10 minutach jego dobry humor zniknął. Wstał jak zwykle z łóżka, przeciągnął się
i poszedł do salonu. Matka była zazwyczaj o tej porze na nogach.
- Zrób mi
kawę, tylko szybko!
Pomimo krzyku, nie usłyszał, żeby w
kuchni matka włączyła expres. Odwrócił głowę w kierunku kuchni. Matki tam nie
było. Wstał z kanapy, żeby poszukać jej w domu. Jednak jej nie znalazł. Wziął
komórkę leżącą na stole i zadzwonił do niej. Nie odbierała. Ojciec zaczynał się
robić wściekły. Zaczął nerwowo chodzić po domu. „Gdzie ona do jasnej ciasnej
jest?!” „Jak mogła zostawić mnie i Margaret, jak wróci to oberwie.” „A może
jest na policji i składa zeznanie o przemocy w rodzinie?” Różne myśli chodziły
Andrzejowi po głowie. Nie mógł się na niczym skupić. Jego wolny dzień, zamienił
się w dzień pełen stresu. Bał się zadzwonić na policję. Przecież jego żona
mogła tam być. A on wpakowałby się w jeszcze większe kłopoty. Szargały nim
mieszane uczucia strachu i wściekłości.
Nagle zazgrzytał zamek. „Nareszcie
jest! Co ona sobie wyobraża?! Zaraz oberwie!”. Jednak w drzwiach stanęła mała
Margaret.
- Margaret,
pewnie wiesz gdzie jest matka!
-Nie, a co
się stało?
- Ty mała
kłamczucho! Wiesz gdzie ona jest i nic mi nie powiesz! Kryjesz matkę!
Andrzej
uderzył Margaret, aż mała prawie upadła na ziemię. Jej ramie było całe
czerwone. Do jej oczu napłynęły łzy. Pobiegła do swojego pokoju i zamknęła
drzwi. Ojciec ruszył za nią szybkim krokiem i próbował otworzyć drzwi cisnąć w
klamkę ze wszystkich sił. Dziewczynka była taka przerażona. Podbiegła do łóżka
i szybko się pod nim schowała. Zaczęła szlochać. Nie wiedziała nawet, o co
tacie chodziło. Teraz chciała tylko przed nim uciec.
Wieczór. Sytuacja się trochę
uspokoiła i Margaret siedziała sobie w pokoju rysując. Ojciec wysyłał do
wszystkich znajomych sms’y, czy nie widzieli jej żony. Nikt jej oczywiście nie
widział. Andrzej znów ruszył w kierunku pokoju dziewczynki, tym razem drzwi nie
były zamknięte.
- Margaret,
wiesz gdzie może być mama?
- Nie, nawet
nie wiem, co się stało.
- Proszę
cię, nie kłam. Nie mam ochoty na żarty.
-Ale ja
naprawdę nie wiem.
-Margaret…
- Mówię
prawdę!
- Nie kłam!
Wiem, że kłamiesz! Miałem nadzieję, ze sama się przyznasz! Czeka cię za to
kara!
Andrzej
wziął zamach i uderzył Margaret z całej siły. Dziewczynka aż jęknęła z bólu,
schowała twarz i znów do jej oczu napłynęły łzy. Tym razem uderzył ją w drugie
ramię.
-Mam
nadzieję, że to cię oduczy kłamać. Jeśli się nie przyznasz, spotka cię jeszcze
gorsza kara. Więc lepiej mów od razu. Może jak się wyśpisz zrozumiesz, że
lepiej mnie nie okłamywać.
Margaret szybko położyła się do łóżka. Nie chciała
dostać kolejnej kary od ojca. Nie mogła jednak zasnąć, bojąc się jutrzejszego
dnia. Cały czas chodziły jej po głowie słowa ojca „…spotka cię jeszcze gorsza
kara…”. Nawet nie chciała wiedzieć, czym jest ta „gorsza kara”. Wykończona
stresem i ciągłym rozmyślaniem, głęboko zasnęła.
Ps. Przepraszam, że rzadko piszę, bywam tu itp. Tak, wiem, przepraszałam Was za to.
Ciąża Samanthy #4
Hejjka :)
Zapewne już większość z was nie pamięta przygód Sami, ale pod namowami pewnej osoby postanowiłam dokończyć tę historię.
Ciąża Samanthy #4
Sami nie mogła spać.
- co ja mam teraz zrobić? - rozmyślała tak przez całą noc. Rano była mało rozmowna. W ogóle teraz zamknela sie w sobie. Z nikim nie rozmawiala, nie chodzila do szkoly, nie wychodzila z domu. Przyjaciele sie od niej odwrocili. Jedyną bliską jej osobą była Daisy. Matka bardzo się martwiła o córkę i o jej dziecko.
Ale Samanthe w ogole ono nie obchodzilo. Nic juz ja nie obchodzilo. Marzyla jedynie o śmierci. Ale nie chciala skrzywdzic matki. Tyle dla niej poswiecila.
Kolejne dni byly coraz gorsze. Sami przestała jesc. Popadla w anoreksje. Terapeuta nic nie pomogl. Samantha dostala zwolnienie zdrowotne na miesiac ze szkoly.
W czwartek Sami umowila sie na wizyte u ginekologa. Doszla w 15 minut. Szedl z nia terapeuta i ochroniarz ponieważ matka byla w pracy.
Wyszla z budynku po 20 minutach. Zalamana i roztrzesiona pobiegla przed siebie. Okazalo sie ze ze stresu i braku jedzenia jej dziecko nie żyje juz od trzech dni.
Zalamana tym faktem weszla na dach wiezowca. Ochroniarz nie zdolal jej zatrzymac. Teraz bal sie do niej podejsc bo bal sie ze skoczy. I skoczyla. Nie miala ochoty dalej zyc. Nic sie juz dla niej nie liczylo.
Kiedy dowiedziala sie o tym Daisy dostala stala opieka psychologa. Ale i on nie pomogl. Zdesperowana Daisy dwa dni po smierci Samanthy podciela sobie zyly i wykrwawila sie na smierc by moc na zawsze polaczyc sie z corka.
Nikt po nich nie płakal. Nie mialy zbyt wielu przyjaciol ani rodziny oprocz siostry Daisy ktora nawet nie przyszła na pogrzeb. I tak oto zakonczylo sie smutne zycie Samanthy.
poniedziałek, 17 marca 2014
Dla Was wszystko
Hej, kochani. Postanowiłam przepisać moją książkę na komputer. Lecz trochę mi to zajmie. I nie zrobię tego od razu, gdyż to masa pracy. Jednak zrobię to dla Was. Tylko czekajcie cierpliwie. :)
niedziela, 16 marca 2014
Cisza
Witajcie. Ostatnio w ogóle nie piszę postów. Dlaczego? Zapominam o blogu :c Wybaczcie, ludzie. Staram się o Was pamiętać, pisać jak najczęściej, ale nie zawsze mi wychodzi ;c Postaram się być, ale nic nie obiecuję, żegnajcie.
Konkurs-Lista uczestników i info :)
Hej,Wam. Ostatnio ogłosiłam konkurs. Dzisiaj podam listę uczestników i kiedy będą wyniki. Są małe zmiany xD Na prace czekam do 19 Marca,bo 21 ogłaszam wyniki :) Zmieniłam datę,bo parę osób prosiło mnie o więcej czasu,więc proszę. A teraz czas na listę :
1. Moniaaa16
2. czekoladov@
3. DAGMARUS
4. Patryska 1
5. TheMerika33
6. do#nio
7. VayVay
8. (>$<)Beti(>$<)
9. MissKocurka
Myślę,że jak na pierwszy konkurs na blogu to nawet,nawet. Na prace czekam do 21 Marca. Na razie mam tylko 2,a reszta śpi. Informuję,że jak ktoś nie odda pracy w terminie to od razu usuwam z konkursu.
To chyba tyle,pa ;c
1. Moniaaa16
2. czekoladov@
3. DAGMARUS
4. Patryska 1
5. TheMerika33
6. do#nio
7. VayVay
8. (>$<)Beti(>$<)
9. MissKocurka
Myślę,że jak na pierwszy konkurs na blogu to nawet,nawet. Na prace czekam do 21 Marca. Na razie mam tylko 2,a reszta śpi. Informuję,że jak ktoś nie odda pracy w terminie to od razu usuwam z konkursu.
To chyba tyle,pa ;c
sobota, 15 marca 2014
Rozmowy #17
Rozmowy #17
Ten okropny ból w okolicach szyi...
- Krótko trwała ta rozłąka... To spotkanie zresztą nie dłużej - uśmiechnął się mutant, zgniatający mnie i moje organy coraz bardziej.
Wydawało mi się, że słyszałam, jak kości powoli łamią się.
Jak patyk.
I wtedy zrobiłam to, czego nigdy nie chciałam robić.
Coś, co przyszło samo.
Pochopnie.
- Zabij go - wymówiłam w myślach.
Niemal natychmiast ogień zaatakował Ashtona, zaczynającego się powoli spalać.
Nie mógł nic poradzić - ogień, pożerający go, nie chciał ustąpić.
Mężczyzna krzyczał, przerażony.
- Błagam, pomóż! - wrzeszczał jak opętany. Wydawało mi się, że ciekną mu łzy.
Mnie także jedna pociekła po policzku. Jak żyletka. Wydawało mi się, że występuje wylew krwi.
Że umieram.
I umierałam.
Innym człowiekiem.
- Przestań! - krzyknęłam. Płomienie jednak pochłonięte robotą nie chciały mnie słuchać. - NATYCHMIAST PRZESTAŃ, CHOLERA, PRZESTAŃ!
Zero reakcji.
Daisy podbiegła.
- Chcesz go ratować?! - wrzasnęła.
- TAK!
Naszej rozmowie towarzyszyły jęki i wrzaski Ashtona.
- On Cię chciał zabić, myśl logicznie! - odkrzyknęła. - Wiejmy!
Nie słuchałam jej.
- ZOSTAW GO, NIE ROZUMIESZ?! ZOSTAW! - wrzeszczałam.
Nic.
- Idźmy, nic nie zrobisz!
- PRZESTAŃ! - wrzeszczałam przez łzy. - NIE, PRZESTAŃ!
Po tych słowach Ashton wydał ostatni jęk.
Umarł.
~ Thx za przeczytanie,
Makrela.
♥
Ten okropny ból w okolicach szyi...
- Krótko trwała ta rozłąka... To spotkanie zresztą nie dłużej - uśmiechnął się mutant, zgniatający mnie i moje organy coraz bardziej.
Wydawało mi się, że słyszałam, jak kości powoli łamią się.
Jak patyk.
I wtedy zrobiłam to, czego nigdy nie chciałam robić.
Coś, co przyszło samo.
Pochopnie.
- Zabij go - wymówiłam w myślach.
Niemal natychmiast ogień zaatakował Ashtona, zaczynającego się powoli spalać.
Nie mógł nic poradzić - ogień, pożerający go, nie chciał ustąpić.
Mężczyzna krzyczał, przerażony.
- Błagam, pomóż! - wrzeszczał jak opętany. Wydawało mi się, że ciekną mu łzy.
Mnie także jedna pociekła po policzku. Jak żyletka. Wydawało mi się, że występuje wylew krwi.
Że umieram.
I umierałam.
Innym człowiekiem.
- Przestań! - krzyknęłam. Płomienie jednak pochłonięte robotą nie chciały mnie słuchać. - NATYCHMIAST PRZESTAŃ, CHOLERA, PRZESTAŃ!
Zero reakcji.
Daisy podbiegła.
- Chcesz go ratować?! - wrzasnęła.
- TAK!
Naszej rozmowie towarzyszyły jęki i wrzaski Ashtona.
- On Cię chciał zabić, myśl logicznie! - odkrzyknęła. - Wiejmy!
Nie słuchałam jej.
- ZOSTAW GO, NIE ROZUMIESZ?! ZOSTAW! - wrzeszczałam.
Nic.
- Idźmy, nic nie zrobisz!
- PRZESTAŃ! - wrzeszczałam przez łzy. - NIE, PRZESTAŃ!
Po tych słowach Ashton wydał ostatni jęk.
Umarł.
~ Thx za przeczytanie,
Makrela.
♥
piątek, 14 marca 2014
Sekrety #4
Nie dowierzałam.
- Ale jak..... jak to. Przecież zawsze mi mówiłaś, że jestem twoją kochaną córeczką i, że gdy się urodziłam to byłam jak przytulanka.
- Tak... ale...
- Ale? Tutaj nie ma żadnego ale. Jak mogłaś mi to zrobić?
- Kochanie....
Katie wściekła na matkę wyrwała jej kroplówkę i inne urządzenia do których była podłączona. Nastolatka wybiegła, usiadła na ławkach i zaczęła płakać. Przez szparę widziała jak lekarze ratują jej matkę. Dziewczyna zemdlała.
Obudziła się w łóżku szpitalnym. Była przerażona co się stało. Gdy lekarz przyszedł wszystko jej wyjaśnił.
- Gdzie ja jestem?
- Jesteś w szpitalu. Na pewno dobrze pamiętasz, że jesteś w szpitalu bo 30 minut temu siedziałaś przed salą swojej matki.
- A no właśnie co z nią? Dobrze już się czuję?
- ...... Lekarz zamilkł.
- No co?
- Ale ty nic nie pamiętasz?
- Nic kompletnie nic.
- Wściekłaś się na swoją matkę i oderwałaś jej wszystkie urządzenia, do których była podłączona.
- Co?!
- Bardzo mi przykro nie udało nam się uratować twojej matki. Ona umarła.
- Ale... ale.
Wtedy Katie zaczęła płakać i chciała się obudzić ze snu jednak uświadomiła sobie, że to wcale nie jest żadne sen.
Następnego dnia...
Dziewczyna z samego rana wstała i nadal nie dowierzała, że jej matka nie żyje. Lekarz powiedział jej, że jest z nią już lepiej i, że teraz czeka ją nowe życie w domu dziecka. Katie myślała, że to jakiś żart, ale tak wcale nie było...
Nastolatka poszła do domu dziecka. Gdy zobaczyła to wszystko to nie mogła uwierzyć. Papierosy, alkohol no i oczywiście jej ukochane narkotyki.
Tydzień później......
Życie tu wcale nie było takie łatwe, bo trzeba było pomagać małym dzieciom itp.
Jednak dziewczynę zaciekawiła pewna młoda para, która właśnie jej szukała. To było dla niej bardzo dziwne bo nie znała nikogo po za swoją matką. Podeszli do niej i zapytali się.
- Czy ty jesteś Katie Muller?
- Tak... a czemu?
- Właśnie cię szukaliśmy.
- To miło ale ja was nie znam.
- Tak wiemy ale.. Chcielibyśmy cię zaadoptować.
- Ale ja was dobrze nie poznałam a wy mnie też nie.
- Tak wiemy ale zgodzisz się?
Nastolatka nie wiedziała co odpowiedzieć. Jednak.
- Tak zgadzam się.
Miesiąc później....
Dziewczyna bardzo dobrze się czuła w nowym domu, jednak nadal zastanawia się dlaczego to właśnie ją wybrali.
Katie wreszcie powiedziała.
- Czy mogę mówić na was mama i tata?
- Tak oczywiście.
- To w takim razie czemu mnie zaadoptowaliście?
- To długa historia.. Jesteś na nią jeszcze za młoda.
- Mam 16 lat.
- No dobrze.
Jednak nowi rodzice Katie mieli poważny sekret, który nie chcieli jej ujawniać ale.. jest już dość dorosła żeby to zrozumieć.
- A więc wiesz, że gdy miałaś roczek zostałaś oddana do adopcji?
- Tak wiem.
- No więc... to my jesteśmy......
Więc to na tyle kochani mam nadzieję, że wam się podobało.
Pa :*
- Ale jak..... jak to. Przecież zawsze mi mówiłaś, że jestem twoją kochaną córeczką i, że gdy się urodziłam to byłam jak przytulanka.
- Tak... ale...
- Ale? Tutaj nie ma żadnego ale. Jak mogłaś mi to zrobić?
- Kochanie....
Katie wściekła na matkę wyrwała jej kroplówkę i inne urządzenia do których była podłączona. Nastolatka wybiegła, usiadła na ławkach i zaczęła płakać. Przez szparę widziała jak lekarze ratują jej matkę. Dziewczyna zemdlała.
Obudziła się w łóżku szpitalnym. Była przerażona co się stało. Gdy lekarz przyszedł wszystko jej wyjaśnił.
- Gdzie ja jestem?
- Jesteś w szpitalu. Na pewno dobrze pamiętasz, że jesteś w szpitalu bo 30 minut temu siedziałaś przed salą swojej matki.
- A no właśnie co z nią? Dobrze już się czuję?
- ...... Lekarz zamilkł.
- No co?
- Ale ty nic nie pamiętasz?
- Nic kompletnie nic.
- Wściekłaś się na swoją matkę i oderwałaś jej wszystkie urządzenia, do których była podłączona.
- Co?!
- Bardzo mi przykro nie udało nam się uratować twojej matki. Ona umarła.
- Ale... ale.
Wtedy Katie zaczęła płakać i chciała się obudzić ze snu jednak uświadomiła sobie, że to wcale nie jest żadne sen.
Następnego dnia...
Dziewczyna z samego rana wstała i nadal nie dowierzała, że jej matka nie żyje. Lekarz powiedział jej, że jest z nią już lepiej i, że teraz czeka ją nowe życie w domu dziecka. Katie myślała, że to jakiś żart, ale tak wcale nie było...
Nastolatka poszła do domu dziecka. Gdy zobaczyła to wszystko to nie mogła uwierzyć. Papierosy, alkohol no i oczywiście jej ukochane narkotyki.
Tydzień później......
Życie tu wcale nie było takie łatwe, bo trzeba było pomagać małym dzieciom itp.
Jednak dziewczynę zaciekawiła pewna młoda para, która właśnie jej szukała. To było dla niej bardzo dziwne bo nie znała nikogo po za swoją matką. Podeszli do niej i zapytali się.
- Czy ty jesteś Katie Muller?
- Tak... a czemu?
- Właśnie cię szukaliśmy.
- To miło ale ja was nie znam.
- Tak wiemy ale.. Chcielibyśmy cię zaadoptować.
- Ale ja was dobrze nie poznałam a wy mnie też nie.
- Tak wiemy ale zgodzisz się?
Nastolatka nie wiedziała co odpowiedzieć. Jednak.
- Tak zgadzam się.
Miesiąc później....
Dziewczyna bardzo dobrze się czuła w nowym domu, jednak nadal zastanawia się dlaczego to właśnie ją wybrali.
Katie wreszcie powiedziała.
- Czy mogę mówić na was mama i tata?
- Tak oczywiście.
- To w takim razie czemu mnie zaadoptowaliście?
- To długa historia.. Jesteś na nią jeszcze za młoda.
- Mam 16 lat.
- No dobrze.
Jednak nowi rodzice Katie mieli poważny sekret, który nie chcieli jej ujawniać ale.. jest już dość dorosła żeby to zrozumieć.
- A więc wiesz, że gdy miałaś roczek zostałaś oddana do adopcji?
- Tak wiem.
- No więc... to my jesteśmy......
Więc to na tyle kochani mam nadzieję, że wam się podobało.
Pa :*
Rozmowy #16
Rozmowy #16
- Co mamy dla Ciebie zrobić? - spytałam się, przypatrując uważnie mężczyźnie.
- Chcę wykorzystać wasz... Dar. Jeśli można to tak nazwać..
- Odszczekaj to - warknęła Daisy.
Ciszę przerwał śmiech mężczyzny, który był bardzo przeciągły - typowy śmiech amanta, wielkiego playboy'a, nie wiadomo kogo. Znaczy się, wiadomo - czegoś typu Wielkiego Mike'a czy czegoś gorszego. Pytanie, czy istnieje coś bardziej, że tak to ujmę, 'ąę'.
Jednak po chwili zamilkł.
- To ja tu stawiam warunki, młoda - wycedził. - I, ostrzegam, że jeżeli piśniesz od tego momentu chociaż słówko, spełnią się twoje koszmary.
Dziewczyna uciszyła się - jednak jej wzrok, tak przenikliwy, przeszywał go i mówił 'nienawidzę Cię'.
- Dobrze, a więc ja powiem, że masz tak przestać mówić - odparłam spokojnie.
- Coś mi zrobisz, co? - zachichotał. - Nic nie potrafisz, ta matka siedzi pewnie teraz w jakimś pieprzonym niebie i zastanawia się, czemu jeszcze nie zdechłaś. Nie istnieje taka miłość, o której sobie, gówniaro myślisz. Nie istnieje.
Po 3 sekundach chyba zorientował się, że popełnił poważny błąd. Jego złośliwy uśmieszek zniknął, a wrodzona pewność siebie poszła bawić się w chowanego.
Przeraził się - i słusznie.
Moja ręka powędrowała w jego kierunku (wyglądało to tak, jakbym chciała mu przybić piątkę). Po chwili jednak zacisnęła się w pięść. Paznokcie boleśnie przebijały się przez naskórek, lecz nie panowałam nad sobą. Wżynało się coraz boleśniej, nad czym nie mogłam zapanować. Chciało mi się wrzeszczeć z bólu, czego nie robiłam.
Nagle jednak wrzasnęłam.
Ale nie z powodu przeokropnego bólu.
- IGNIS KURVUS!
Z mojej ręki wystrzeliła maleńka iskierka, która przerodziła się w ognistą petardę.
Wylądowała tuż przed playboyem, wybuchając z impetem.
Krawat mężczyzny zaczął płonąć. Ogień powoli lizał elegancką ozdobę, z wielką gracją. Delikatnie połykał kolejne to części, z nie mniejszą wykwintnością i elegancją, z jaką robił to na początku wybuchu.
Lecz po chwili zgasł.
Marynarka pomogła mężczyźnie w częściowym odzyskaniu krawatu, kosztującego pewnie tysiące.
- Uciekamy! - wrzasnęłam, po czym wraz z Daisy rzuciliśmy się do ucieczki.
Biegłyśmy ile sił w nogach, płomienie opanowywały powoli budynek, lecz nas omijały - pewnie nie chciały zrobić coś ich stworzycielce i jej towarzyszce.
Słyszałam stłumione krzyki;
- Ashton, łap te gówniary, nie mogą nam, kurwa, uciec!
Musicie wiedzieć, że ów Ashton był umięśnionym, tęgim afroamerykaninem. Mógł mieć problem z szybkim poruszaniem się z powodu wagi, lecz zatrzaśnięte drzwi wyważyłby bez większego problemu (wiem, bo wcześniej dane było mi zobaczyć, jak on wygląda).
- Co się stanie, jeśli nas złapią...? - wysunęła myśl Daisy, przedzierając się przez dom, który powoli stawał się piekłem.
- Bardziej prawdopodobne jest to, że zadławimy się wszechobecnym dymem.
Słychać było, jak pomocnik klnie i wydziera się na cały głos - mało tego, słychać było jego kroki.
Na chwilę nas sparaliżowało, choć nie przestawaliśmy biec.
- Nie możesz rozkazać temu ogniowi, żeby nas chronił czy zabił tego murzyna?
- Pomysł nie głupi, ale wyrażaj się. Chyba, że jesteś rasistką - ucięłam.
- Nie, nie jestem - odparła Daisy. Na jej twarzy na chwilę zagościł uśmiech. - Widzę, że gdy się denerwujesz, zamieniasz się w chodzącą kupę sarkazmu.
Parsknęłam.
- Dokładnie.
Na chwilę nastała cisza, podczas której skupiłam się, by dobrze sformułować słowa, którymi miałam porozumieć się z ogniem, który był mi poddany.
- Rozumiesz po naszemu? - zadałam pytanie w myślach.
-- Tak.
Zdziwiłam się przez chwilę, że padła taka, a nie inna odpowiedź.
Chociaż, czego ja się spodziewałam?
To przecież ogień..
-- Ale duszę mam - odezwał się głos.
Był on niezwykle matowym, ni to męskim, ni to damskim głosem. Był piękny, jednolity - głos brzmiał jak ten Krystyny Czubówny. Można było się w nim zasłuchiwać - gdyby tylko miał ochotę o czymś odpowiadać, unikać stanowczych odpowiedzi.
-- Znam pewną piękną historię, lecz, jak widzisz, uciekamy właśnie przed gorylem pana bossa od Daisy, więc wieczór przy rozczulających opowieściach trzeba będzie przełożyć.
- Hm, sarkastyczny jesteś... Daisy takich lubi.
Nagle jednak poczułam, jak ktoś lub coś chwyta mnie za szyję.
- Co mamy dla Ciebie zrobić? - spytałam się, przypatrując uważnie mężczyźnie.
- Chcę wykorzystać wasz... Dar. Jeśli można to tak nazwać..
- Odszczekaj to - warknęła Daisy.
Ciszę przerwał śmiech mężczyzny, który był bardzo przeciągły - typowy śmiech amanta, wielkiego playboy'a, nie wiadomo kogo. Znaczy się, wiadomo - czegoś typu Wielkiego Mike'a czy czegoś gorszego. Pytanie, czy istnieje coś bardziej, że tak to ujmę, 'ąę'.
Jednak po chwili zamilkł.
- To ja tu stawiam warunki, młoda - wycedził. - I, ostrzegam, że jeżeli piśniesz od tego momentu chociaż słówko, spełnią się twoje koszmary.
Dziewczyna uciszyła się - jednak jej wzrok, tak przenikliwy, przeszywał go i mówił 'nienawidzę Cię'.
- Dobrze, a więc ja powiem, że masz tak przestać mówić - odparłam spokojnie.
- Coś mi zrobisz, co? - zachichotał. - Nic nie potrafisz, ta matka siedzi pewnie teraz w jakimś pieprzonym niebie i zastanawia się, czemu jeszcze nie zdechłaś. Nie istnieje taka miłość, o której sobie, gówniaro myślisz. Nie istnieje.
Po 3 sekundach chyba zorientował się, że popełnił poważny błąd. Jego złośliwy uśmieszek zniknął, a wrodzona pewność siebie poszła bawić się w chowanego.
Przeraził się - i słusznie.
Moja ręka powędrowała w jego kierunku (wyglądało to tak, jakbym chciała mu przybić piątkę). Po chwili jednak zacisnęła się w pięść. Paznokcie boleśnie przebijały się przez naskórek, lecz nie panowałam nad sobą. Wżynało się coraz boleśniej, nad czym nie mogłam zapanować. Chciało mi się wrzeszczeć z bólu, czego nie robiłam.
Nagle jednak wrzasnęłam.
Ale nie z powodu przeokropnego bólu.
- IGNIS KURVUS!
Z mojej ręki wystrzeliła maleńka iskierka, która przerodziła się w ognistą petardę.
Wylądowała tuż przed playboyem, wybuchając z impetem.
Krawat mężczyzny zaczął płonąć. Ogień powoli lizał elegancką ozdobę, z wielką gracją. Delikatnie połykał kolejne to części, z nie mniejszą wykwintnością i elegancją, z jaką robił to na początku wybuchu.
Lecz po chwili zgasł.
Marynarka pomogła mężczyźnie w częściowym odzyskaniu krawatu, kosztującego pewnie tysiące.
- Uciekamy! - wrzasnęłam, po czym wraz z Daisy rzuciliśmy się do ucieczki.
Biegłyśmy ile sił w nogach, płomienie opanowywały powoli budynek, lecz nas omijały - pewnie nie chciały zrobić coś ich stworzycielce i jej towarzyszce.
Słyszałam stłumione krzyki;
- Ashton, łap te gówniary, nie mogą nam, kurwa, uciec!
Musicie wiedzieć, że ów Ashton był umięśnionym, tęgim afroamerykaninem. Mógł mieć problem z szybkim poruszaniem się z powodu wagi, lecz zatrzaśnięte drzwi wyważyłby bez większego problemu (wiem, bo wcześniej dane było mi zobaczyć, jak on wygląda).
- Co się stanie, jeśli nas złapią...? - wysunęła myśl Daisy, przedzierając się przez dom, który powoli stawał się piekłem.
- Bardziej prawdopodobne jest to, że zadławimy się wszechobecnym dymem.
Słychać było, jak pomocnik klnie i wydziera się na cały głos - mało tego, słychać było jego kroki.
Na chwilę nas sparaliżowało, choć nie przestawaliśmy biec.
- Nie możesz rozkazać temu ogniowi, żeby nas chronił czy zabił tego murzyna?
- Pomysł nie głupi, ale wyrażaj się. Chyba, że jesteś rasistką - ucięłam.
- Nie, nie jestem - odparła Daisy. Na jej twarzy na chwilę zagościł uśmiech. - Widzę, że gdy się denerwujesz, zamieniasz się w chodzącą kupę sarkazmu.
Parsknęłam.
- Dokładnie.
Na chwilę nastała cisza, podczas której skupiłam się, by dobrze sformułować słowa, którymi miałam porozumieć się z ogniem, który był mi poddany.
- Rozumiesz po naszemu? - zadałam pytanie w myślach.
-- Tak.
Zdziwiłam się przez chwilę, że padła taka, a nie inna odpowiedź.
Chociaż, czego ja się spodziewałam?
To przecież ogień..
-- Ale duszę mam - odezwał się głos.
Był on niezwykle matowym, ni to męskim, ni to damskim głosem. Był piękny, jednolity - głos brzmiał jak ten Krystyny Czubówny. Można było się w nim zasłuchiwać - gdyby tylko miał ochotę o czymś odpowiadać, unikać stanowczych odpowiedzi.
-- Znam pewną piękną historię, lecz, jak widzisz, uciekamy właśnie przed gorylem pana bossa od Daisy, więc wieczór przy rozczulających opowieściach trzeba będzie przełożyć.
- Hm, sarkastyczny jesteś... Daisy takich lubi.
Nagle jednak poczułam, jak ktoś lub coś chwyta mnie za szyję.
Teraz parę info ode mnie;
1. Przepraszam, że nie pojawiały się tak długo posty, ale przy Evanescence, Nirvanie itp. itd. natchnienie przychodzi samo. c;
2. Wiem, trochę długie to opowiadanie, ale myślę, że taki rewanż jest na miejscu.
3. Skoro porobiono tyle bonusów na 1000 wyświetleń (swoją drogą, to dziękuję wchodzącym :*), to ja wykminiłam, że zrobię nietypowo, bo na 2000. Ja zawsze taka trochę odstająca, więc myślę, że fo tego czasu uda mi się wykombinować, jaki prezent Wam sprawić. Taki, który zadowoli Was, mnie i inne redaktorki, założycielki. (:
4. Jutro jadę do Poznania, post ode mnie pojawi się wieczorem.
~ Swoją drogą, to polecam album 'Fallen' zespołu Evanescence, jeśli tylko lubicie muzykę ambitniejszą, że tak to ujmę. Bez urazy, jeśli jesteś Kwiatonators. ;)
JEŚLI WYTRWAŁEŚ DOTĄD, MASZ ODE MNIE HAJFAJFA XD
Pozdrawiam,
Marcela.
♥
poniedziałek, 10 marca 2014
Konkurs-Przekonaj się sam,że i Ty jesteś malarzem...
Hej,Wam. Dzisiaj ogłaszam konkurs. Dostałam pozwolenie :) Yey ! Jak się cieszę,że mogę coś takiego organizować. Jest to konkurs rysunków pt."Przekonaj się sam,że i Ty jesteś malarzem..." Sama wymyślałam ;p Resztę informacji napiszę potem,a teraz regulamin :
1. Praca ma być zrobiona samodzielnie.
2. Można skorzystać z internetu,tylko po to,żeby zobaczyć jak coś narysować.
3. Nie kopiuj od konkurentów.
4. Nie myśl,że jak Cię lubię to wygrasz.
5. Autorzy tego bloga też mogą dostarczać swoje prace.
Organizatorką konkursu jestem ja :) Jeśli bierzesz udział to napisz do mnie na MovieStarPlanet. Mój nick to : czadowa9090. Pisz śmiało. Na Msp napiszę Ci gdzie masz mi wysłać. Napiszę tylko jeśli nie masz Skype,to nie możesz wziąć udziału. Niestety,ale tak ustaliłam,bo prace przyjmuję tylko przez Skype.
Ostatnie ważne informacje. Zgłoszenia przyjmuję do 15.03.2014r.( sobota ). Potem do dnia 21.03.14r. macie czas,żeby mi wysłać prace. Ogłoszenie wyników nastąpi dnia 22.03.14 roku. :) Na sam koniec pragnę dodać,że praca może być wykonana dowolną techniką. Pozwalam Wam wybrać temat ;>
To chyba tyle.,
Paa ;c
1. Praca ma być zrobiona samodzielnie.
2. Można skorzystać z internetu,tylko po to,żeby zobaczyć jak coś narysować.
3. Nie kopiuj od konkurentów.
4. Nie myśl,że jak Cię lubię to wygrasz.
5. Autorzy tego bloga też mogą dostarczać swoje prace.
Organizatorką konkursu jestem ja :) Jeśli bierzesz udział to napisz do mnie na MovieStarPlanet. Mój nick to : czadowa9090. Pisz śmiało. Na Msp napiszę Ci gdzie masz mi wysłać. Napiszę tylko jeśli nie masz Skype,to nie możesz wziąć udziału. Niestety,ale tak ustaliłam,bo prace przyjmuję tylko przez Skype.
Ostatnie ważne informacje. Zgłoszenia przyjmuję do 15.03.2014r.( sobota ). Potem do dnia 21.03.14r. macie czas,żeby mi wysłać prace. Ogłoszenie wyników nastąpi dnia 22.03.14 roku. :) Na sam koniec pragnę dodać,że praca może być wykonana dowolną techniką. Pozwalam Wam wybrać temat ;>
To chyba tyle.,
Paa ;c
niedziela, 9 marca 2014
Niespodzianka XXL
Hej,Wam. Dzisiaj niespodzianka. Tak wiem 1000 wyświetleń przebiliście dosyć dawno,ale ja musiałam coś przygotować. Niestety,ale nie wyszło mi i dlatego dodam coś gotowego. Już dawno miałam to dodać,ale odwagi brak :x Teraz jak Nas miło zaskoczyliście zmotywowałam się do roboty i działań. Nie będę Wam truła na jakieś dziwne tematy. Oto moje marne wypociny :
Mam nadzieję,że wyraźnie widać. Zdjęcie zostało zrobione telefonem ;) Kartka jest brudna,bo troszkę mogło mi się rozmazać. I jak ? Podoba się ?
Oto mój bonus,myślę,że nie jesteście obrażeni,że tak późno go wstawiłam :/
Paaa :]
Ps. Z mojej strony to już 2 post :) Na ten tydzień chyba ostatnia notka.
Sekrety #3
Dziewczyna uciekła bo nie chciała zostać złapana przez policję. Chociaż wiedziała, że prędzej czy później dowiedzą się, że to ona strzeliła w matkę, ale ją to wcale nie obchodziło. Najbardziej ją obchodził jej chłopak. Była w nim zakochana. Jednakże on nie obdarzał ją takim uczuciem jak ona. Pewnego dnia dziewczyna spotkała się z jej chłopakiem a on powiedział
- Kate ale ja już się nie bawię w te całe nasze palenie marihuany i kradnięcie.
- Ale jak to? Przecież mówiłeś, że będziesz zawsze przy mnie i jeszcze, że to jest najlepsza rzecz na świecie. A teraz?
Dziewczyna nie dowierzała.
- Ale kochanie przecież razem jest nam dobrze i razem będziemy na zawsze.
- Tak, tak. Mówiłem to ale jednak zmieniłam zdanie. Przepraszam cię Kate....
- Ale... ale kochanie!
Chłopak niestety odszedł. Katie nie dosyć, że teraz była samotna to jeszcze bolały ją ręce po tym jak się pocięła żyletką. Krew co prawda już ustała ale ból jeszcze nie. Dziewczyna teraz jest samotna nie ma nikogo. Chociaż ma jeszcze matkę ale jak sobie przypomni o tym co zrobiła... Jeśli przyjdzie teraz do szpitala do przecież lekarze zawalą ją milionami pytań. A Katie wcale nie chciała nic opowiadać o tym wszystkim. Co ona ma teraz zrobić?
Następnego dnia...
Dziewczyna wstała z samego ranka i przemyślała to wszystko. Stwierdziła, że pójdzie do szpitala i przeprosi swoją matkę.
W szpitalu....
Katie się trochę przeraziła co będzie dalej i jak się potoczy jej życie. Gdy zauważyła matkę to prawie się popłakała. Kobieta była podłączona do miliardów sprzętów. Jednakże jej matka ją zobaczyła i się przestraszyła. Miała pewien sekret przed nią, który musiała jej teraz koniecznie powiedzieć.
Lekarz wpuścił Katie do sali matki. Nastolatka od razu przytuliła matkę i powiedziała, że już nigdy tego nie zrobi choćby nie wie co nigdy ją nie okłamie. Teraz jest godna ponieść karę. Matka była w szoku gdy jej córka powiedziała takie rzeczy.
- Kochanie....
- Czekaj mamo.
- Ale..
- Mamo wiedz, że teraz musisz wyzdrowieć a ja pójdę do poprawczaka siedzieć. Ale to mnie nie obchodzi teraz jest najważniejsze twoje zdrowie.
- Kochanie ale ja nie jestem twoją prawdziwą matką. Adoptowałam cię gdy miałaś roczek. Prawdziwi rodzicie cię porzucili.
Zamarłam.
To tyle z mojej strony
PS. Przepraszam, że dopiero teraz się pojawiło opowiadanie.
- Kate ale ja już się nie bawię w te całe nasze palenie marihuany i kradnięcie.
- Ale jak to? Przecież mówiłeś, że będziesz zawsze przy mnie i jeszcze, że to jest najlepsza rzecz na świecie. A teraz?
Dziewczyna nie dowierzała.
- Ale kochanie przecież razem jest nam dobrze i razem będziemy na zawsze.
- Tak, tak. Mówiłem to ale jednak zmieniłam zdanie. Przepraszam cię Kate....
- Ale... ale kochanie!
Chłopak niestety odszedł. Katie nie dosyć, że teraz była samotna to jeszcze bolały ją ręce po tym jak się pocięła żyletką. Krew co prawda już ustała ale ból jeszcze nie. Dziewczyna teraz jest samotna nie ma nikogo. Chociaż ma jeszcze matkę ale jak sobie przypomni o tym co zrobiła... Jeśli przyjdzie teraz do szpitala do przecież lekarze zawalą ją milionami pytań. A Katie wcale nie chciała nic opowiadać o tym wszystkim. Co ona ma teraz zrobić?
Następnego dnia...
Dziewczyna wstała z samego ranka i przemyślała to wszystko. Stwierdziła, że pójdzie do szpitala i przeprosi swoją matkę.
W szpitalu....
Katie się trochę przeraziła co będzie dalej i jak się potoczy jej życie. Gdy zauważyła matkę to prawie się popłakała. Kobieta była podłączona do miliardów sprzętów. Jednakże jej matka ją zobaczyła i się przestraszyła. Miała pewien sekret przed nią, który musiała jej teraz koniecznie powiedzieć.
Lekarz wpuścił Katie do sali matki. Nastolatka od razu przytuliła matkę i powiedziała, że już nigdy tego nie zrobi choćby nie wie co nigdy ją nie okłamie. Teraz jest godna ponieść karę. Matka była w szoku gdy jej córka powiedziała takie rzeczy.
- Kochanie....
- Czekaj mamo.
- Ale..
- Mamo wiedz, że teraz musisz wyzdrowieć a ja pójdę do poprawczaka siedzieć. Ale to mnie nie obchodzi teraz jest najważniejsze twoje zdrowie.
- Kochanie ale ja nie jestem twoją prawdziwą matką. Adoptowałam cię gdy miałaś roczek. Prawdziwi rodzicie cię porzucili.
Zamarłam.
To tyle z mojej strony
PS. Przepraszam, że dopiero teraz się pojawiło opowiadanie.
Anioł Piekieł cz.2
Heja, hej. Dziś kolejny rozdział mojego opowiadania/książki/powieści. Czytajcie:
Dla osóbek ciekawskich: Zostało to napisane rok temu i niedługo skończą mi się rozdziały do wklejania, więc żebyście się specjalnie nie zdziwili, kiedy kolejne części będą napisane w trochę inny (może lepszy?) sposób.
To na tyle, kochani.
Rysunek
Margaret poszła do szkoły. Pokazała
pani swój rysunek. Pani pochwaliła ją za ładnie namalowaną pracę. Nie pokazała
jej pierwszego rysunku. Bała się jej reakcji. Mama powtarzała, żeby nie dzielić
się swoimi problemami z nikim, że tak jest kulturalnie. Mała 7-letnia Margaret
nie była taka głupia jak na swój wiek.
Wiedziała, że mama po prostu chce ukryć swoje problemy, wmawiając jej
jak głupiej. „Nie jestem taka głupia” pomyślała, kiedy mama jej o tym
powiedziała.
- Margaret,
pięknie rysujesz. Wspaniale udaje ci się namalować uczucia jak na swój wiek!
„ Pani ocenia wiekowo? Czyli, że za 2 lata malując tak samo
będzie to źle wyglądać?” Margaret próbowała za wszelką cenę zrozumieć tok
myślenia dorosłych. Nie rozumiała nic.
Przenieśmy się teraz do domu
Margaret. Mama gotuje obiad, a ojciec wraca do domu. Nie rozmawiają ze sobą,
ale ten spokój nie może dłużej trwać.
- Chyba
usiądę.
Mama usiadła
na fotelu w salonie. Ojciec musiał jednak znaleźć kolejny powód do kłótni.
- Nie
pracujesz i jeszcze się wylegujesz! A obiad?
- Obiad się
gotuję, stałam 2 godziny przy garach. Odpocznę i za 5 minut znów wrócę do
kuchni.
-Ja siedzę
10 godzin w robocie, żebyście miały, co jeść, a ty nawet obiadu gotować nie
chcesz!
-Proszę…
głowa mnie boli, muszę odpocząć.
- Wracaj do
kuchni, Margaret wraca za 2 godziny. Obiad musi być gotowy!
Ojciec rzucił teczkę na ziemię, usiadł na fotel i włączył
telewizor. Matka szybkim krokiem poszła do kuchni i spojrzała na gotującą się
zupę. Nie chciała spojrzeć w oczy mężowi.
Margaret wróciła do domu. Rodzice
siedzieli cicho. Mama podała obiad na stół.
- Obiad!
To chyba
było słowo, które przerwało ciszę. Margaret miała nadzieję, że cisza przetrwa.
Nie myliła się.
- Mamusiu,
mogę wyjść na podwórko?
- Możesz.
Dziewczyna
szybko nałożyła buty i wyszła.
Mama usiadła
na kanapie.
- Lepiej, żebyś
posprzątała, a nie siedziała i nic nie robiła.
Mama nie chciała zaczynać nowej kłótni. Poszła do pokoju
Margaret. Najpierw wyczyściła biurko. Teraz miała zacząć czyścić szuflady,
kiedy otworzyła szafkę „Nieudanych rysunków”. Wzięła pierwszy rysunek z góry,
który dziewczynka malowała ostatniego wieczora.
Ojciec siedział spokojnie w salonie. „Jakoś cicho w tym
pokoju Margaret”. Wstał z fotela i poszedł do pokoju, w którym była matka.
Mama patrzyła ze smutną miną na rysunek. „Nasza córka
cierpi.” Ojciec wszedł do pokoju. Podszedł do matki i zajrzał jej przez ramię.
Spojrzał na obrazek.
- To
wszystko twoja wina!
- Moja?! Ty
ciągle zaczynasz kłótnie i mnie bijesz!
Matka pożałowała tych słów. Patrzyła jak ojciec kumuluje w
sobie gniew. Po 2 sekundach, walnął z całej siły w jej brzuch, aż upadła na
kolana. Jęczała z bólu. On nic sobie z tego nie robił i poszedł do salonu,
usiąść na kanapie.
Margaret po 2 godzinach wróciła do domu. Rodzice ze
sobą nie rozmawiali. Czuła, że nie dawno się pokłócili. Godzina 22. Rodzice nie
byli zajęci kłótniami, więc dziś Margaret poszła spać o normalnej godzinie.Dla osóbek ciekawskich: Zostało to napisane rok temu i niedługo skończą mi się rozdziały do wklejania, więc żebyście się specjalnie nie zdziwili, kiedy kolejne części będą napisane w trochę inny (może lepszy?) sposób.
To na tyle, kochani.
"Dziwna bajka"
Hej,Wam. Chciałam Was poinformować,że to co napisałam odnoście pisania postów uległo zmianie. Piszę ile mi się chce,a moja wena do tych moich dziwnych opowiadań coraz częściej mnie nachodzi. Przejdźmy do rzeczy,dzisiaj pojawi się :
"Dziwna Bajka"-Czemu dziwna dowiecie się po przeczytaniu
-Łukasz Ty kretynie !-Krzyknęła Rose.
-Kto tu jest nienormalny !-Rzekł wkurzony chłopak.
-Nie rób mi krzywdy !-Ze łzami w oczach wydusiła z siebie jakiekolwiek słowa dziewczyna.
-Za późno ! Nikt Ci nie kazał podsłuchiwać !-Krzyczał !
-To nie moja wina,że Ty zabijasz dla przyjemności !-Po tych słowach chciała uciekać.
Ale dokąd ? Gdzie ? Przecież i tak ją znajdzie. Krzyknęła :
-Pójdę na policję ! Zobaczysz jak to jest siedzieć w pierdlu.
-Oj,chyba się mylisz s*ko !-Wrzasnął.
Po tych słowach wyciągnął nóż ze spodni. Rose zaczęła uciekać. Myślała,że zaraz jej życie się skończy. Łukasz ją dogonił. Poderżnął gardło i zwiał. Koło dziewczyny była kałuża krwi !
Następnego dnia rano starsza kobieta ujrzała zamordowaną Rose,a wokoło niej pełno krwi. Szybko zadzwoniła po karetkę,ale po co ? Skoro ona już nie żyła. Po przyjechaniu powiedzieli,że bez potrzeby ich wezwała. Musiała zapłacić grzywnę w wysokości 1000 złotych. Myślała co ma zrobić z trupem. W pewnej chwili wpadło jej do głowy,że poprosi kogoś,aby jej ciało zakopali za śmietnikami. Nikt nie chciał się zgodzić. Kobieta postanowiła w końcu zatelefonować na policję !
Po 10 minutach przyjechali. Gdy ujrzeli od razu pomyśleli,że starsza kobieta ją zabiła....aresztowali ją,a ciało nadal leżało.
Po kilku dniach Łukasz przechodząc ulicą ujrzał ciało jego ofiary,pomyślał :
-Hmm...Chyba nikt nie wie co tu się stało. Dla mnie to świetna nowina.
W tym samym dniu w więzieniu :
Wypuście mnie !-Wołała o pomoc staruszka.
-Osoby takie ja pani trzeba zamykać.W końcu pani zabiła tą dziewczynę,ale po co ?-Zapytał wartownik.
-Ja jej nie zabiłam ! Jestem niewinna. Bandyta chodzi wolno po świecie,a ja tu siedzę.-Krzyknęła.
-Takiego zachowania nie będziemy tolerować.-Odpowiedział inny.
Zabrali kobietę do izolatki na około 15 godzin. Myśleli,że się uspokoiła,lecz co zobaczyli....staruszka się powiesiła !
Uciekli jak gdyby nigdy nic.
Pewien wartownik idąc po zatrzymaną....ujrzał tylko jej trupa. Pomyślał :
-Ten świat robi się coraz bardziej dziwny. Schodzi na psy,normalnie !
Ciało staruszki usunęli,a ciało Rose leży tam do dzisiaj.
Dzisiaj mijają 2 lata od tej tragedii. Wkoło ciała dziewczyny codziennie świecą się znicze.
A co z Łukaszem ? Tego zabójcę w końcu schwytano i wydali karę śmierci.
Po kilki dniach spalili go na stosie.
KONIEC ♥
Może dziwne,a może nie. To coś napisałam dosłownie wczoraj wieczorem :) Musiałam to tutaj umieścić.
Paaa ;c
sobota, 8 marca 2014
"Okrutna Nimfa"
Dzisiaj pojawi się :
"Okrutna Nimfa"
Pewnego dnia Michałek poszedł zapytać się mamy czy może pójść na plaże :
-Mamusiu mogę iść ?-Zapytał.
-Dokąd synku ?-Spytała ciekawa mama.
-No,na plażę mamusiu.-Odpowiedział posłusznie synek.
-No dobrze,idź. Pamiętaj wróć na 18:00,dobrze ?-Odpowiedziała z dziwną miną kobieta.
-Dobrze.-Powiedział Michałek i poszedł.
Gdy już był na plaży,żadne dzieci nie chciały się z nim bawić. Nikt go nie lubił,bo po prostu uważali go za dziwaka. Chodził zawsze osobno. Tym razem był smutny,że jest odrzucony. Nie chciał o tym myśleć i postanowił,że pójdzie się przejść. Szedł,szedł i....zobaczył tajemne i piękne jezioro.
-Jakie piękne.-Krzyknął.
Pobiegł tam natychmiast. Wtedy na brzegu pojawiła się nimfa. Wyglądała równie pięknie jak jezioro. Miała pomarańczowy ogon oraz fiołkowe oczy. Śpiewem zabiła ludzi,lecz Michałek tego nie wiedział.
-Zaśpiewam Ci,dobrze ?-Zapytała rusałka*.
-Taak !-Krzyknął ucieszony chłopczyk.
Zaczęła śpiewać....myślała,że zaraz umrze,lecz o dziwo on nadal żył ! Jakim cudem ? Czemu ? Zastanawiała się nimfa. Obmyśliła inny plan. Postanowiła go po prostu rękoma zabić jak zdechłego psa,którym nikt się już nie interesuje. Wyszła na brzeg. Oczy zaczęły jej się zmieniać w krwiste. Z ust pojawiły się kły ! Podeszła do chłopca... Rodzice zamartwiając się o synka,postanowili go poszukać. Poszli na plażę. Nigdzie nie widzieli swojego dziecka. Zaczęli pytać kogo popadnie czy przypadkiem nie widzieli ich synka.
-Tam poszedł !-Krzyknął chłopiec wskazując na jezioro.
Pobiegli tam. Gdy weszli zamarło kobiecie serce. Niestety zobaczyli syna nieżywego. W oddali płynęła okruutna nimfa. Rodzice zaczęli płakać ! Nie wiedzieli czemu ? Potem żyli długo i nieszczęśliwie.
*rusałka-inaczej to nimfa
Od dzisiaj będę pisać takie jednorazowe opowiadania. Wymyślam je na poczekaniu :) Myślę,że się podobało ;p
Do następnego,paa :)
-Mamusiu mogę iść ?-Zapytał.
-Dokąd synku ?-Spytała ciekawa mama.
-No,na plażę mamusiu.-Odpowiedział posłusznie synek.
-No dobrze,idź. Pamiętaj wróć na 18:00,dobrze ?-Odpowiedziała z dziwną miną kobieta.
-Dobrze.-Powiedział Michałek i poszedł.
Gdy już był na plaży,żadne dzieci nie chciały się z nim bawić. Nikt go nie lubił,bo po prostu uważali go za dziwaka. Chodził zawsze osobno. Tym razem był smutny,że jest odrzucony. Nie chciał o tym myśleć i postanowił,że pójdzie się przejść. Szedł,szedł i....zobaczył tajemne i piękne jezioro.
-Jakie piękne.-Krzyknął.
Pobiegł tam natychmiast. Wtedy na brzegu pojawiła się nimfa. Wyglądała równie pięknie jak jezioro. Miała pomarańczowy ogon oraz fiołkowe oczy. Śpiewem zabiła ludzi,lecz Michałek tego nie wiedział.
-Zaśpiewam Ci,dobrze ?-Zapytała rusałka*.
-Taak !-Krzyknął ucieszony chłopczyk.
Zaczęła śpiewać....myślała,że zaraz umrze,lecz o dziwo on nadal żył ! Jakim cudem ? Czemu ? Zastanawiała się nimfa. Obmyśliła inny plan. Postanowiła go po prostu rękoma zabić jak zdechłego psa,którym nikt się już nie interesuje. Wyszła na brzeg. Oczy zaczęły jej się zmieniać w krwiste. Z ust pojawiły się kły ! Podeszła do chłopca... Rodzice zamartwiając się o synka,postanowili go poszukać. Poszli na plażę. Nigdzie nie widzieli swojego dziecka. Zaczęli pytać kogo popadnie czy przypadkiem nie widzieli ich synka.
-Tam poszedł !-Krzyknął chłopiec wskazując na jezioro.
Pobiegli tam. Gdy weszli zamarło kobiecie serce. Niestety zobaczyli syna nieżywego. W oddali płynęła okruutna nimfa. Rodzice zaczęli płakać ! Nie wiedzieli czemu ? Potem żyli długo i nieszczęśliwie.
*rusałka-inaczej to nimfa
Od dzisiaj będę pisać takie jednorazowe opowiadania. Wymyślam je na poczekaniu :) Myślę,że się podobało ;p
Do następnego,paa :)
Rozmowy #15
Rozmowy #15
Siedziałam w podziemiach, piwnicy...
Równie dobrze mogłam siedzieć w ogródku.
Miałam związane oczy.
Siedziałam w bezruchu.
Umarłam?
Nie. Czułam się źle.
W piekle czujesz się gorzej, na sto procent.
Zaraz...
Ręka?
- Daisy...? - spytałam się, licząc, że ręka należy do przyjaciółki.
Nie zawiodłam się.
- Ciszej - skarciła mnie. - Oni i tak widzą, że rozmawiamy.
- Widzieć, a słyszeć to dwie różne rzeczy - zauważyłam.
Nastolatka prychnęła wymijająco.
- Zrobiłam po prostu błąd.. - odparła.
- Dość poważny.
Niski, męski głos wymówił te słowa z niebywałym spokojem. Szepnął coś, po czym z naszych oczu zostały zdjęte kawałki czarnej tkaniny, przez którą nic nie widzieliśmy.
Przed nami stał domniemany ojciec Daisy.
- Ty idioto...! - zaczęła krzyczeć dziewczyna. Nic to nie dało - ochroniarze zafundowali jej prawego sierpowego.
Z jej ust ciekła struga aksamitnej krwi.
Spojrzałam z nienawiścią na kreaturę wydającą rozkazy.
- Tak bić własną córkę?
Odpowiedział mi śmiech mężczyzny.
- Córki?! Przecież jej ojciec od 10 lat nie żyje!
Daisy spojrzała z niedowierzaniem..
Ja zresztą też.
- Zgadnijcie, kto go zabił...
- NIE!
Wrzask Daisy był tak przenikliwym, pełnym bólu krzykiem, że aż łzy się lały.
- A wracając do Was, to mi pomożecie. Jeśli zrobicie inaczej... Czeka Was spotkanie z waszymi zmarłymi rodzicami.
Dzięki za przeczytanie,
Marcela.
♥
Aha, jeszcze dla Niki..
PAM-PAM-PAM.
XD
Siedziałam w podziemiach, piwnicy...
Równie dobrze mogłam siedzieć w ogródku.
Miałam związane oczy.
Siedziałam w bezruchu.
Umarłam?
Nie. Czułam się źle.
W piekle czujesz się gorzej, na sto procent.
Zaraz...
Ręka?
- Daisy...? - spytałam się, licząc, że ręka należy do przyjaciółki.
Nie zawiodłam się.
- Ciszej - skarciła mnie. - Oni i tak widzą, że rozmawiamy.
- Widzieć, a słyszeć to dwie różne rzeczy - zauważyłam.
Nastolatka prychnęła wymijająco.
- Zrobiłam po prostu błąd.. - odparła.
- Dość poważny.
Niski, męski głos wymówił te słowa z niebywałym spokojem. Szepnął coś, po czym z naszych oczu zostały zdjęte kawałki czarnej tkaniny, przez którą nic nie widzieliśmy.
Przed nami stał domniemany ojciec Daisy.
- Ty idioto...! - zaczęła krzyczeć dziewczyna. Nic to nie dało - ochroniarze zafundowali jej prawego sierpowego.
Z jej ust ciekła struga aksamitnej krwi.
Spojrzałam z nienawiścią na kreaturę wydającą rozkazy.
- Tak bić własną córkę?
Odpowiedział mi śmiech mężczyzny.
- Córki?! Przecież jej ojciec od 10 lat nie żyje!
Daisy spojrzała z niedowierzaniem..
Ja zresztą też.
- Zgadnijcie, kto go zabił...
- NIE!
Wrzask Daisy był tak przenikliwym, pełnym bólu krzykiem, że aż łzy się lały.
- A wracając do Was, to mi pomożecie. Jeśli zrobicie inaczej... Czeka Was spotkanie z waszymi zmarłymi rodzicami.
Dzięki za przeczytanie,
Marcela.
♥
Aha, jeszcze dla Niki..
PAM-PAM-PAM.
XD
Powrót w Wielkim Stylu !
Hej,Wam ;) Postanawiam wrócić ! Może się cieszycie,a może nie. Nie wiem. Otóż to mam małe informacje :
1. Będę pisała minimum 2 posty na tydzień.
2. Za niedługo wstawię bonus za przekroczenie 1000 wyświetleń. ( Nie mam jeszcze pomysłu ;c )
3. Wiem,że już dawno przekroczyliście,ale nie mam weny.
Hmm.. To chyba na tyle dzisiaj. Kolejny post pojawi się chyba w środę,bo muszę coś przygotować :o Mała niespodzianka. Nikt o niej nie wie,chyba xD
Na dzisiaj to tyle.
Paaa ;p
1. Będę pisała minimum 2 posty na tydzień.
2. Za niedługo wstawię bonus za przekroczenie 1000 wyświetleń. ( Nie mam jeszcze pomysłu ;c )
3. Wiem,że już dawno przekroczyliście,ale nie mam weny.
Hmm.. To chyba na tyle dzisiaj. Kolejny post pojawi się chyba w środę,bo muszę coś przygotować :o Mała niespodzianka. Nikt o niej nie wie,chyba xD
Na dzisiaj to tyle.
Paaa ;p
Venator Crescent?
Hej. Myślę, że przynajmniej 50% kojarzy tę nazwę. Niedługo pojawi się tutaj pierwszy rozdział mojej powieści. Niestety, jest ona w formie pisemnej, a moi znajomi uważają, że tego nie się czytać w formie zdjęć ;-; Nie wiem, co za bardzo zrobić. Dam zdjęcia. I jak uznacie, że nie da się rozczytać, dam w formie komputerowej. Poświęcę się >.>
Zdjęcia są już zrobione, ale jak poczekacie nic się nie stanie :3 Jestem wredotą to szpiku kości.
Zdjęcia są już zrobione, ale jak poczekacie nic się nie stanie :3 Jestem wredotą to szpiku kości.
piątek, 7 marca 2014
Archiwum X
Hej. Dziś coś specjalnego z okazji przebicia 1000 wyświetleń. Tak, wiem. Tysiak przebiliście już dawno, ale dopiero dziś wymyśliłam, jak Wam to wynagrodzić.
Ukażą się tu moje prace narysowane w wakacje. Są na formacie A5 (kartka w zeszycie), więc nie spodziewajcie się jakichś "arcydzieł". Okej, zaczynamy.
1.
Ruda, moja. Przyznaje, że nie wyszło źle. Zła jakość i moja rączka w tle xd. Nawet ładnie wyszedł rysunek, muszę przyznać :)
2.
Taki trochę punk z gothem. Nie wiem do końca, jak nazwać jej styl. Mało się na tym znam. Sorki, że bokiem.
3.
Nadgryzione ciacho. Niby tylko kartka, ale rozbudziłam twe emocje. (xd)
4.
Lasencja w zimowym stroju.
5.
Dziewczynka z kapeluszem. Inaczej ją sobie wyobrażałam, ale się nieco przeliczyłam. I wyszło jak wyszło.
6.
A tu takie oko.
Nie wiem, czy Wam się podobało, czy nie. Te prace w porównaniu do moich teraźniejszych są takie... nijakie xd
Takie archiwa będą się pojawiały przy różnych okazjach (np. jak dobijecie do 5000 wyś. :) )
To tyle, pa ;)
Ukażą się tu moje prace narysowane w wakacje. Są na formacie A5 (kartka w zeszycie), więc nie spodziewajcie się jakichś "arcydzieł". Okej, zaczynamy.
1.
Ruda, moja. Przyznaje, że nie wyszło źle. Zła jakość i moja rączka w tle xd. Nawet ładnie wyszedł rysunek, muszę przyznać :)
2.
Taki trochę punk z gothem. Nie wiem do końca, jak nazwać jej styl. Mało się na tym znam. Sorki, że bokiem.
3.
Nadgryzione ciacho. Niby tylko kartka, ale rozbudziłam twe emocje. (xd)
4.
Lasencja w zimowym stroju.
5.
Dziewczynka z kapeluszem. Inaczej ją sobie wyobrażałam, ale się nieco przeliczyłam. I wyszło jak wyszło.
6.
A tu takie oko.
Nie wiem, czy Wam się podobało, czy nie. Te prace w porównaniu do moich teraźniejszych są takie... nijakie xd
Takie archiwa będą się pojawiały przy różnych okazjach (np. jak dobijecie do 5000 wyś. :) )
To tyle, pa ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)