"Dziewczyna z Marzeniami #6"
-To dla Twojego dobra,kochanie.-powiedziała Lily.-Gdzie mnie przywiozłaś !? Jesteś chora czy jaka !? Nie,no ja nie wierzę !-krzyknęłam z gniewem.
-Przepraszam,ale ja chcę,żebyś nadal żyła. Teraz się nie ociągaj i chodź ze mną,a potem do domu. Proszę.-rzekła.
-Niech Ci będzie,ale to ma być ostatni raz kiedy zabierasz mnie gdzieś gdzie nie chce ! Tylko badania i dom !-odpowiedziałam.
Weszłam wraz z nią do szpitala dla chorych umysłowo. Jak ona mogła mi to zrobić !? Moja własna matka.
Jestem pewna,że za tym stał ten cały Dr.Hoffer. Ich obojga nienawidzę ! Są siebie warci. Nie ma co. No nic,zrobię te cholerne badania i do domu. Zapisałam się do kolejki. Bałam się spotkania z obcym człowiekiem. Nie wiedziała co począć.
A może jak coś źle zrobi to,zastosować Karate ? Nie wiem.
Wyszedł lekarz i powiedział :
-Britney Smith proszona na badania.
Idę,pomyślałam. Podpiął mnie do dziwnego urządzenia. Ciągle pikało i pikało i pikało i pikało ! Miałam tego dość. Wstałam
i kopnęłam ten złom ! Zrobiłam się po raz kolejny agresywna. Musieli mnie wiązać. Po wszystkich potrzebnych badaniach...
Wyszła prawda. W tamtym szpitalu mieli rację,jestem chora umysłowo. Najgroźniejsze stadium. Gdy wyszłam z sali :
-Moje marzenia wreszcie się spełniają ! Opuszczę ten świat !
Pielęgniarka mnie wzięła i zabrała na salę. Miałam na niej zostać do czasu wyleczenia. Co jest niemożliwe. Więc tak jakby zostałam tu uwięziona do końca życia...
Merci ♥
Przepraszam,że to tak wygląda. Ja to opowiadanie piszę bezpośrednio na laptopie. To tyle,buźki !
Paa kochani ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz