Hej,Wam. Tak Klaudia nareszcie raczyła ruszyć dupę i coś napisać ;) Nadal nic nie wiadomo w kwestii nowej serii i log,więc na razie odpuszczam. Może kiedy indziej c; Błagam Was,jeżeli chcecie to pytajcie mnie na asku,tam odpowiem na pewno. Zanim coś zasugerujesz,warto zerknąć tu :
Warto c;
A dzisiaj pojawi się :
"Dziewczyna z Marzeniami #9"
-Nie możesz mnie zabrać,tylko,dlatego,że ona jest tchórzem !-Krzyczałam.
"Mogę robić co chce,jestem w Twojej głowie i steruje Tobą. Zrobisz to czego pragnę. Zabijesz ją..."
-Może i chce umrzeć,ale to ja tego chce,a nie ona !-Znowu robiłam się agresywna.
"Nie panujesz nad gniewem.To źle. Umrzesz szybciej,niż myślisz."
-Chcę umrzeć,zrozum to !-Co on sobie myśli.-pomyślałam.
"Za niedługo stanie się coś dziwnego,w roli głównej z Tobą,kochana"
-Nie mów tak do mnie !-krzyczałam,aż nagle...
Do sali wbiegli lekarze,moje serce przestawało bić. Czułam to. Liczyła się każda sekunda. Jeden błąd,a zmienia całe życie.
Jedno wiedziałam,chcę umrzeć. Ratowali mnie i ratowali,zero popraw.
Mijały godziny i ciągle nic. Lily przyjechała,była zrozpaczona. Czekała przed moją salą.
Nareszcie po 4 godzinach reanimacji wyszli. Doktor Hoffer powiedział :
-Pańska córka żyje,ale jest źle.-i poszedł.
Weszła do sali. Usiadła koło mojego łóżka. Obudziłam się,ale nie otwierałam oczu. Nie mogłam. Jakby się przykleiły.
W końcu je otworzyłam. Zauważyłam ją siedząca i zapłakaną. Na półce obok łóżka był nóż,do jabłek.
Kiedy nie patrzyła wzięłam go. I wtedy to się stało...
Dostałam drgawek...Wszędzie widziałam krew...ona pływała po podłodze...a ona...
Przepraszam,że krótkie ;c Nie mam czasu pisać dłuższych. Są wakacje,a ja siedzę w domu,jeżeli nie wiesz czemu na asku jest napisane.
A teraz jeszcze jedna informacja :
Czy ja tu w ogóle jestem potrzebna ? Po moimi postami jest zero komentarzy,tak jakby nikt tego nie czytał.
Czuję się niepotrzebna i rozważam opcję odejścia stąd,bo i tak większość ma mnie w dupie...
~Klaudia,która traci osobowość....