wtorek, 17 czerwca 2014

Dziewczyna z Marzeniami #7

Hej,Wam. Tak wiem dawno nie pisałam,za co przepraszam. Po prostu zapomniałam sobie o nim xd I dzisiaj przypomniałam. Następnego posta napiszę w przyszłym tygodniu,bo jutro jadę na wycieczkę do Warszawy. Nie chcąc przedłużać,proszę :

 Moja matka wbiegła z płaczem do sali. Widziałam w jej oczach strach i to mnie cieszyło. Powiedziałam jej :
- Dumna jesteś !? Masz to czego chciałaś. Moja choroba jest nieuleczalna ! Hahaha,nareszcie umrę.
- Nie mów tak ! Należy wieżyć,że Bóg Cię ocali i będziesz żyła.-powiedziała Lily.
- Nie ma mowy ! Nie zmusisz mnie do niczego,rozumiesz ?-powiedziałam z kpiną.
- Ale ja będę się modlić za Ciebie i tego nie zmienisz. Idę do domu,przynieść Ci coś ?-zapytała.
Nic nie odpowiedziałam,chciałam,żeby już wyszła i nie wracała tu nigdy więcej. Z tego co mi lekarz powiedział
wywnioskowałam tyle,że umrę młodo,chyba,że zdarzy się cud. Co lepsza o ile dowiedzą się jak to leczyć.Oj,nie. Na pewno nie.
Nie wyleczą mnie ! Nigdy...mam plan...

Obudziłam się,usłyszałam jakiś głos.Przemówił do mnie :
"Britney ! Hahahhah !! Jestem szatanem,a Ty moim zastępcom. Szykuj się na cudne życie. Będziesz mogła niszczyć ludzi,tych,
których tak nienawidzisz. Jeszcze tylko troszkę cierpienia i zabiorę Cię do siebie ! Myślisz,że czemu jesteś taka
agresywna ? Czemu jesteś nie uleczalnie chora ? Nic nie dzieję się przypadkiem."...

Wiem,że mało,ale nie miałam weny xd Muszę zacząć dalej pisać.
Merci♥♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz