czwartek, 30 stycznia 2014

Ciąża Samanthy #2

Hejjka tu Nataka :D Przedstawiam wam kolejną część historii życia Samanthy.

Ciążą Samanthy #2



- No słucham-powiedziała zaniepokojona Daisy.
- No bo wiesz....-Samantha nie mogła wykrztusić z siebie ani słowa. Nie wiedziała jak ma to powiedzieć matce.
- Co wiem? - Zapytała już nieco zniecierpliwiona.
- Yyy... nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
- Po ludzku jeśli można-zażartowała.
- Eee... nie, nie potrafię-powiedziała to przez łzy i uciekła do swojego pokoju.
Zamknęła się i nie chciała nikomu otworzyć.
 Do domu wrócił ojciec. Ani trochę nie przejął się dziwnym zachowaniem córki. Poszedł do swojej sypialni i położył się.
Był to ćpun i alkoholik, a nazywał się Bad. Już same jego imię mówi o tym, że złe będzie z nim życie. I jest. Jest okropny. Nie liczy się z uczuciami innych. Bije i poniża Daisy, a Samanthę ma gdzieś. Do domu wraca zawsze pijany i zawsze robi to samo, a mianowicie kładzie się spać lub idzie jeść.
Byłby bardzo przystojny gdyby nie ta wódka i narkotyki. Bad miał wory pod oczami, zniszczone ręce, pomarszczoną skórę na twarzy i mnóstwo siwych włosów, przykrywających blond czuprynę.
Matka próbowała wszystkiego byle by Sami otworzyła drzwi i powiedziała jej co ją gryzie, lecz na próżno. Samantha zamknęła się na dobre i nie wykazywała chęci opuszczenia swojego małego królestwa. Płakała cały czas. Słuchała swojego ulubionego zespołu rockowego i patrzyła się bezmyślnie w ścianę. Nie wiedziała co ma zrobić. I wtedy o północy obudziła się i wpadła na pomysł. Postanowiła uciec z domu. Nie chciała przysparzać matce problemów. I tak miała ich już sporo, więc postanowiła jej na razie nic nie mówić o ciąży.
Wstała. ubrała się, po cichu spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła. Nie wiedziała dokąd ma iść. Płakała myśląc o tym jak będzie się martwić Daisy, gdy zamiast niej zastanie puste łóżka. Szła pustą ulicą  nie wiedząc dokąd zmierza. Nie myśląc już ze smutku logicznie wsiadła do pierwszego, lepszego autostopu jaki przejeżdżał. Sto razy by się zastanowiła czy wsiąść gdyby wiedziała co się stanie.
Na razie nic się nie działo. Jechała z 30-letnim, żonatym facetem. Był zabawny i dzięki niemu Sami na trochę zapomniała o smutku. Wydawało się, że wszystko jest w porządku.
Było już późno i Samantha była zmęczona. Razem z kierowcą położyła się spać. Tyle, że kierowca nie spał.
Wyszedł na zewnątrz, zapalił papierosa i wrócił o wozu. Zamknął drzwi na klucz. Zaczął dotykać Sami po rękach i coraz wyżej. Samantha obudziła się tak gwałtownie jakby ją poraził piorun.
- Co pan wyprawia?!-spytała przestraszona.
-No chyba nie liczyłaś, że podwiozę cie za darmo, co kotku?-zapytał kierowca z uśmiechem.
-Myślałam...-dopiero teraz Samantha zdała sobie sprawę jaka jest naiwna.
- To źle myślałaś-zakończył kierowca i zaczął zdzierać ubrania z dziewczyny.
Samantha się broniła jak mogła, ale niestety bezskutecznie. Mężczyzna był bardzo silny. Kierowca szybko zdarł z niej ubranie i sam zaczął sie rozbierać. Samantha próbowała uciec, krzyczeć, ale nic to nie dało. I już wtedy wiedziała, że nie ma z nim szans i, że dojdzie do tragedii. Bała się tylko jak mocno odbije się to na jej psychice. I wtedy właśnie doszło do tragedii ( myślę, że wiecie jakiej i nie muszę wam o tym mówić ).
Trwało to około 5 godzin, ponieważ facet był bardzo natrętny i napalony. Na szczęście dziewczyny, zasnął od razu po stosunku.
-Teraz albo nigdy - pomyślała. Wzięła kluczyki i swoje rzeczy i uciekła z wozu. Szybko i pospiesznie ubrała się i poobijana pobiegła na najbliższą stację paliwową. Tam obmyła się. Nie miała przy sobie pieniędzy ponieważ z nerwów zapomniała ich wziąć. Ale była bardzo spostrzegawcza i znała drogę do domu. Zajęło jej to 3 godziny, ale było warto. Wiedziała już, że musi opowiedzieć wszystko matce.
Stała już pod drzwiami. Słyszała krzyki. Najwidoczniej kłóciła się z ojcem. Stała tak w bezruchu dłuższą chwilę. Nie miała odwagi zapukać. Nie miała odwagi spojrzeć Daisy prosto w oczy po tym co jej zrobiła. Usiadła zapłakana na schodach i przypomniała się jej tragedia do której doszło przez jej własną głupotę. Rozkleiła się na dobre.
Nagle i zupełnie niespodziewanie ktoś ją przytulił. Była to mama. Najwidoczniej wychodziła do sklepu czy coś bo była ciepło ubrana. Nie krzyczała na córkę. Uśmiechała się przez łzy, że żyje. Samantha przytuliła się do niej mocno i zaczęła ją przepraszać. I piękna chwila prysła. Zjawił się wkurzony i nawalony Bad.



Koniec

Kolejna część już niebawem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz